Marcin Bułka swoimi znakomitymi występami od początku sezonu 2023/24 wywołał niemałą sensację. Reprezentant Polski wielokrotnie ratował OGC Nice, a jego postawę doceniali nie tylko koledzy na boisku. Francuscy dziennikarze zachwycali się formą Polaka, który znalazł się szybko na ustach kibiców i większości ekspertów. Nicea przed 16. kolejką Ligue 1 mogła pochwalić się najlepszą defensywą w lidze. Klub Polaka stracił w 15 spotkaniach tylko sześć goli. Znakomita postawa Bułki w dużej mierze zależna jest również od postawy bloku defensywnego. Ten dowodzony przez 40-letniego już Dante rzadko popełnia błędy. A nawet jeśli takowe się przytrafiają, koledzy zawsze mogą liczyć na Marcina Bułkę. Tak jak miało to miejsce w rywalizacji z Tuluzą. W końcówce spotkania golkiper popisał się świetną interwencją i uchronił swoją drużynę od straty bramki. Podczas listopadowej przerwy reprezentacyjnej 24-latek miał okazję zadebiutować w barwach reprezentacji Polski. Rozegrał on 45 minut w spotkaniu z Łotwą, w których spisał się bardzo dobrze. Na antenie programu "GOL", który emitowany jest na "TVP Sport" bramkarz zapowiedział, że liczy na coraz regularniejsze występy w barwach narodowych. Fatalny błąd Marcina Bułki dał prowadzenie rywalom W 16. kolejce Ligue 1 OGC Nice przystąpiło do rywalizacji z Le Havre. Beniaminek wygrał tylko jeden z poprzednich dziewięciu meczów ligowych, dlatego to "Orlątka" postrzegane były w kategorii murowanego faworyta. Niestety spotkanie szybko obrało dla nich niekorzystny przebieg. Marcin Bułka już w 5. minucie musiał wyjmować piłkę z siatki, a bramka obciąża jego konto. Polak w stosunkowo niegroźnej sytuacji źle interweniował przy uderzeniu Mohameda Bayo i "wypluł" piłkę przed siebie. Dopadł do niej Emmanuel Sabbi i z bliskiej odległości pokonał golkipera. To był jednak dopiero początek kłopotów Marcina Bułki. Jeszcze przed gwizdkiem zapraszającym piłkarzy do szatni Sabbi pokonał Polaka drugi raz. Tym razem 24-latek nie miał najmniejszych szans. Ostatecznie sobotnie spotkanie zakończyło się dla OGC Nice sromotną porażką. Le Havre podwyższyło po zmianie stron jeszcze prowadzenie, a konkretnie zrobił to Mohamed Bayo. Na domiar złego oba zespoły kończyły mecz w dziesiątkę. W 82. minucie spięli się Jean-Clair Todibo i Samuel Grandir, a arbiter wyrzucił ich z boiska. Honor gości uratował bramką w doliczonym czasie Tom Louchet. Była to jednak tylko bramka na otarcie łez. Gospodarze wygrali 3:1, a Nicea zanotowała drugą w ostatnim czasie porażkę. Wcześniej "Orlątka" przegrały w 14. kolejce z Nantes 0:1.