Transfer Grzegorza Krychowiaka do Paris Saint-Germain był dla kibiców ogromną niespodzianką. Jednak w 2016 roku pomocnik Sevilli znalazł się na liście paryskiego klubu, który wyłożył za niego blisko 30 mln euro. Mimo olbrzymich pieniędzy, jakie szejkowie zapłacili za reprezentanta Polski, ten na Parc des Princes nie dostawał zbyt wielu szans i po jednym sezonie musiał opuścić Francję. - W perspektywie przyszłości to było wartościowe. Byłem w sytuacji zawodnika, który nie gra, który jest sfrustrowany, który jest zły na trenera. I to naprawdę było bardzo cenne doświadczenie - powiedział Krychowiak w najnowszej rozmowie z kanałem "Po Gwizdku". Nieudana przygoda w PSG Epizod Krychowiaka w PSG okazał się klapą. We francuskim klubie Polak rozegrał tylko 19 meczów. - Ta oferta była pierwsza i najciekawsza. Przeszedł tam trener, który prowadził mnie w Sevilli [Unai Emery - red.]. To był więc ciekawy kierunek pod każdym względem. Po przegranym meczu zawsze mówi się, że wybrałoby się inną taktykę, ale wydaje mi się, że [ta decyzja - red.] to część kariery. Na papierze to była perfekcyjna oferta - przyznał 32-latek w rozmowie z "Po Gwizdku". Krychowiak w Paryżu przegrał rywalizację o miejsce w składzie z Adrienem Rabiot czy Thiago Mottą i po jednym sezonie opuścił klub. Kadrowiczem interesowało się kilka europejskich klubów, między innymi Inter Mediolan i Olympique Lyon, ale ostatecznie wylądował na wypożyczeniu w WBA. - To był progres, ale i ryzyko, że mogłem nie grać. Dziś to moja historia i moje doświadczenie. To jedyny moment w mojej karierze, kiedy byłem zawodnikiem rezerwowym. W perspektywie przyszłości i ludzkiego doświadczenia, to bardzo cenne. Byłem w sytuacji piłkarza, który nie gra, który jest sfrustrowany, zły na trenera. I to jest bardzo cenne doświadczenie - dodał Polak. Słynna remontada Barcelony Pomocnik zdążył wziąć udział w remontadzie Barcelony, która w marcu 2017 roku w niesamowity sposób odrobiła straty z pierwszego meczu 1/16 Ligi Mistrzów (przegranego 0:4) i zwyciężyła 6:1, zapewniając sobie awans do kolejnej rundy. Jak Polak wspomina legendarne spotkanie z Barcą? - To nie było łatwe... Przeżyłem tego tylko cztery minuty [na boisku]. Ale jak to po takiej porażce, ciężko było ją zaakceptować, zrozumieć, przeanalizować. W szatni była cisza. Są takie porażki, jak ta z Barceloną, Portugalią [na Euro 2016], albo przegrany mecz ze Słowacją [na Euro 2020]. To trudne do zaakceptowania. Ale trzeba przez to przejść i skupić się na kolejnych meczach - wspomina. Sebastian Staszewski, Interia