- Dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Po dwóch tygodniach treningów z drużyną, ja też czuję się dobrze - mówił Glik. - Wyniki sparingów nie były może najlepsze, ale jutro będziemy przygotowani do walki o pierwsze trofeum w tym sezonie - zapowiedział. Przypomnijmy, tuż przed mundialem, polski obrońca doznał kontuzji barku. W ekspresowym tempie został wykurowany do takiego stopnia, że mógł wystąpić w dwóch spotkaniach w Rosji, najpierw kilkanaście minut przeciwko Kolumbii, potem cały mecz z Japonią. Po powrocie z wakacji trenuje już normalnie. Mistrzowie Francji w ostatnim spotkaniu między tymi drużynami rozgromili rywali 7-1, zapewniając sobie przy okazji tytuł mistrzowski w poprzednim sezonie, a wcześniej też łatwo uporali się w finale Pucharu Ligi (3-0). Zresztą, już drugi raz z rzędu. Czy teraz będzie inaczej i zawodnicy z małego księstwa postawią większy opór? Glik twierdzi, że nikt nie będzie myślał o przeszłości, choć - jak przyznaje - jego ekipa znacznie zmieniła się w ciągu ostatnich tygodni. Po odejściu Thomasa Lemara, Fabinho czy Joao Moutinho musi być przebudowana od nowa niemal cała linia pomocy. - Dlatego, aby myśleć o dobrym wyniku, musimy zagrać na bardzo wysokim poziomie - powiedział Glik, który jest teraz jednym z najbardziej doświadczonych zawodników w ekipie Monaco i ma świadomość, że powinien wspierać młodszych zawodników. W sobotnim meczu nie wystąpi Radamel Falcao, który jest wprawdzie z drużyną, ale po powrocie do treningów, miał tylko cztery wspólne sesje z zespołem i trener Jardim nie będzie go jeszcze wykorzystywał. To może oznaczać, że Glik - pod jego nieobecność - zostanie kapitanem, co zdarzyło się już choćby w meczu sparingowym z Bochum w ubiegłym tygodniu. RP