Od sezonu 2022/23 na francuskich stadionach zakazane będą wszelkie pojemniki: już nie tylko szklane, ale i plastikowe butelki, puszki i pojemniki na wodę z nakrętkami. Jeszcze w zeszłym sezonie plastikowe butelki po zdjęciu nakrętki można było na stadiony Ligue 1 i Ligue 2 wnosić. Od najbliższego weekendu na boiskach drugiej ligi, a w kolejnym tygodniu pierwszej - będzie to niemożliwe. Napoje sprzedawane na francuskich stadionach będą serwowane odtąd w kartonach lub pojemnikach wielokrotnego użytku. Nie radzili sobie z chuliganami Francuzi nie chcą już incydentów jakie miały miejsce w zeszłym sezonie, które były używane przez kiboli jako pociski rzucane w stronę murawy. W 14. kolejce, podczas meczu Lyonu z Olympique Marsylia taką butelką oberwał kapitan gości Dmitri Payet. Człowiek, który rzucił tę butelkę został zatrzymany, ale co z tego? Incydent z Payetem to jeden z wielu na rozzuchwalających się coraz bardziej trybunach francuskich stadionów. W zeszłym sezonie na wielu meczach doszło do zamieszek kibiców, jak choćby mecz OM z Niceą. Kibic, który wtedy zaatakował Dmitri Payeta został skazany na rok więzienia w zawieszeniu i pięcioletni zakaz stadionowy. Faktem jest, że w zeszłym sezonie Francuzi nie radzili sobie z chuliganami na stadionach. Sfrustrowane społeczeństwo, nadzwyczaj łagodne wobec ultrasów kluby i sparaliżowane w jakiś sposób państwo wydają się głównymi przyczynami zjawiska. Francuska arena przemocy Zresztą w zeszłym sezonie w żadnym innym europejskim kraju nie było tylu aktów przemocy kibiców wobec piłkarzy czy też grup fanów przeciwnej drużyny. Zaczęło się już w 1. kolejce poprzedniego sezonu. W meczu Montpellier - OM piłkarz gości Valentin Rongier został trafiony butelką w głowę. Mecz przerwano na 10 minut, potem został dokończony. W 3. kolejce nie dokończono derbowego spotkania Nice - OM. Ultrasi Nicei od początku rzucali czym popadnie w piłkarzy Marsylii. Trafiony Dimitri Payet sprowokował kibiców, ci zbiegli na murawę. Doszło do bitwy na murawie, w której brali udział również piłkarze i trenerzy obu drużyn. Posypały się kary dyskwalifikacji. Meczu nie dokończono, został rozegrany od nowa na neutralnym terenie. Incydenty można mnożyć. W 6. kolejce podczas derbów północy Francji Lens - Lille starli się ze sobą kibice obu drużyn. Z kolei w 7. kolejce po spotkaniu Angers - OM, już po końcowym gwizdku fani obu drużyn obrzucali się czym popadnie. Kilkunastu fanów Marsylii uciekło na murawę. W 11. kolejce przed spotkaniem Saint-Etienne - Angers kibice gospodarzy rzucili na murawę petardy. Na długie minuty uniemożliwili rozpoczęcie meczu. Ligue1: Specjalne parasole ochronne w użyciu W kilku innych przypadkach omal nie doszło do tragedii. Bateria do telefonu komórkowego wylądowała obok Leo Messiego we francuskim klasyku OM - PSG. W czasie tego spotkania ochroniarze z Marsylii zdecydowali się na użycie specjalnych parasoli chroniących piłkarzy gości przed rzucanymi w ich stronę z trybun przedmiotami. We wrześniu po spotkaniu Montpellier - Bordeaux starli się ze sobą kibice obu drużyn. Bilans starć: 16 osób zostało rannych. CZYTAJ TAKŻE: Ślązak grał przeciw Diego Maradonie. Potem dopadł go pech Skąd taki wysyp przemocy na francuskich stadionach? Bo w zeszłym sezonie było o nią... łatwiej. Kluby, którym pandemia dała się we znaki, zaczęły oszczędzać na czym popadnie, również na bezpieczeństwie. W efekcie zabezpieczenie meczów stało niewystarczające. Służbom ochroniarskim zaczęło brakować pracowników. Działaczom wygodnie było żyć w zgodzie ze środowiskami ultrasów, które rozzuchwalają się coraz bardziej. Ludzie, którzy w ogóle nie powinni mieć możliwości wejścia na stadiony, stają się prowodyrami wielu zamieszek. Wiele spotkań odbyło się za karę przy pustych trybunach, ale nie powstrzymuje to chuliganerii przed wywoływaniem kolejnych burd. Ale przynajmniej zmniejsza się prawdopodobieństwo, że piłkarz Ligue 1 dostanie butelką w głowę.