Kariera Marcina Bułki jest z pewnością jedną z najciekawszych do śledzenia, biorąc pod uwagę polskich zawodników. W trwającym sezonie bramkarz udowodnił, że peany pochwalne, które zbierał, będąc jeszcze juniorem, nie były na wyrost. Nie tylko szturmem wziął miejsce w wyjściowym składzie OGC Nice, ale i stał się jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji w Ligue 1. W minionych miesiącach światowe media regularnie łączyły go z przenosinami do większego zespołu. Ostatnio, w rozmowie z francuskim dziennikiem, 24-latek sam zabrał głos na temat najbliższej przyszłości. Bułka potrzebował jednej szansy, by udowodnić swoją wartość Marcin Bułka od najmłodszych lat uznawany był za wielki bramkarski talent. Wystarczy zresztą rzucić okiem na szkółki, w których się kształcił: warszawski oddział FC Barcelony, czyli Escola Varsovia, skąd trafił do Chelsea FC, aż wreszcie wylądował w Paris Saint-Germain. Paryżanie mieli z Polakiem niezły ból głowy. Pozwalali mu regularnie trenować z seniorami, ale nie mógł liczyć na regularną grę. Trafił na trzy wypożyczenia, ale dopiero ostatnie z nich okazało się strzałem w dziesiątkę. Choć w sezonie 2021/2022 w barwach OGC Nice rozegrał zaledwie sześć meczów, przekonał dyrektorów do siebie na tyle, że ci zapłacili PSG ustaloną kwotę wykupu. Wydane wtedy dwa miliony euro wydają się dziś absolutną okazją. Bieżąca kampania jest pierwszą, w której 24-latek ma niekwestionowane miejsce między słupkami. Efekt wygląda następująco: Polak zanotował aż 17 czystych kont w 35 meczach, obronił cztery rzuty karne i ma okazję do otrzymania nagrody dla najlepszego bramkarza w Ligue 1. Do tego doczekał się wymarzonego debiutu w reprezentacji biało-czerwonych, który miał miejsce w listopadzie. Całkiem nieźle, jak na pierwszy w karierze sezon z regularną grą na najwyższym poziomie. Bułka zaskoczył wypowiedzią. Z transferu do wielkiej marki nici? Nie mogą dziwić doniesienia światowych mediów, które w ostatnich miesiącach łączyły Bułkę z transferami do klubów ze ścisłej czołówki. Rzecz jasna, często powielane informacje o zainteresowaniu Realu Madryt od razu można było schować między bajki, zwłaszcza, że przed "Królewskimi" wydatki na znacznie gorzej obsadzone pozycje. Ale już łatwiej uwierzyć było w zakusy Manchesteru United, którego dyrektorzy nie są zadowoleni z postawy Andre Onany. Niezależnie od ostatecznego kierunku, można założyć bezpiecznie, że po takiej kampanii Polak byłby w stanie znaleźć sobie bardziej "prestiżowego" pracodawcę, niż OGC Nice. Tym bardziej dziwić może bezpośrednia wypowiedź 24-latka w rozmowie z francuskim dziennikiem. Rzecz jasna, tego typu kwestie w futbolu potrafią zmienić się w ciągu jednej doby. Na ten moment wszystko wskazuje jednak na to, że polski bramkarz najbliższy sezon również spędzi na Lazurowym Wybrzeżu.