Przygniatająca przewaga Belgów w wyszkoleniu indywidualnym i organizacji gry - zapewne to samo polscy piłkarze poczują w rywalizacji z Argentyną na zakończenie fazy grupowej mistrzostw w Katarze. Walka z przeciwnikiem z wyższej półki wymaga pokory, determinacji, odporności, pomysłu, cierpliwości. Kiedy biega się za piłką, rzadko jej dotyka, odmawiając w myślach modlitwy o jakikolwiek błąd przeciwnika, można się zniechęcić do futbolu. Chwilami mecz Polska - Belgia wyglądał tak, jakby piłkarze Roberto Martineza i Czesława Michniewicza uprawiali inne dyscypliny. Polska - Belgia 0-1. Piłkarze Michniewicza uczą się własnych ograniczeń Bezradność Polaków musiała irytować i boleć ich samych. Psychicznie to nie jest ława sytuacja, by po stracie gola w 16. minucie, wciąż trzymać się kurczowo defensywy. Naturalną reakcją, zwłaszcza przy grze na Stadionie Narodowym, byłby atak. Piłkarze Michniewicza szybko się zorientowali, że to po prostu wykluczone przy ich ograniczeniach. Belgowie wciąż mieli inicjatywę, wciąż dominowali frustrując Polaków nieustanną wymianą podań. Wyglądało to jak "gra w dzida" podczas treningu. Mimo wszystko już w pierwszej połowie Sebastian Szymański i Nicola Zalewski mogli zdobyć wyrównujące bramki. Jeśli cokolwiek można było zaliczyć na plus graczom Michniewicza, to że przez kolejne minuty nie stracili drugiego gola. Przy takiej różnicy klasy wynik 0-2 byłby definitywny. Polska - Belgia 0-1. Co można uznać za sukces piłkarzy Michniewicza? Pozytywną stroną tak dotkliwej lekcji pokory jest odkrycie własnych ograniczeń. Polscy piłkarze mają ich dużo. Przy takich rywalach jak Belgowie trudno je wszystkie zamaskować. Właściwie jest to nieosiągalne. Toporna gra Polaków, masa nerwowych, niecelnych podań, kłopotów z przyjęciem piłki, a jednak Wojciech Szczęsny nie musiał być bohaterem wieczoru. Drużyna Michniewicza broniąc odpowiedzialnie i z determinacją zachowywała nadzieję na remis do samego końca. W końcówce meczu nawet tak dobry rywal jak Belgowie stracił cierpliwość i pewność. Strzały Karola Świderskiego mogły dać Polakom niezasłużony remis. Szczególnie ten głową, po którym piłka trafiła w słupek. W Brukseli piłkarze Michniewicza poszli w końcówce na wymianę ciosów i skończyło się na klęsce 1-6. Na Stadionie Narodowym nie powtórzyli tego błędu. Wynik 0-1 nie oddaje ogromnej przewagi gości i to można rozpatrywać w kategoriach sukcesu reprezentacji Polski.