Reprezentacja Polski pod wodzą Nikoli Grbicia to projekt, którego datą końcową są igrzyska olimpijskie w Paryżu w 2024 roku. Serb ma za cel zbudować zespół, który w końcu pozwoli kibicom wspominać te elitarne zawody z uśmiechem i da zapomnieć o "klątwie ćwierćfinałów". Wszystko, co dzieje się do tego czasu, jest drogą do celu. Należy się jej bardzo bacznie przyglądać, a ruchy Grbicia oceniać i analizować. To, że selekcjoner ma bardzo trudne zadanie, jest raczej jasne. Polska siatkówka dysponuje potężną dawką talentu i wytypować z tego grona tych 12 wybrańców na igrzyska lub 14 na pozostałe turnieje, to wybór arcyskomplikowany. Tegoroczna Liga Narodów udowadnia, że Grbić nie boi się eksperymentować i szukać nowych rozwiązań. W związku z tym jednak nasza kadra wygląda, jak plac budowy, na którym kierownik chce sprawdzić każdą cegłę. Cieszyć musi jednak, że nie wszystko idzie tak, jakby to sobie kibice wymarzyli, a reprezentacja Polski nie rozjeżdża kolejnych rywali bez patrzenia na ich jakość. Wówczas mogłoby wkraść się spore rozprężenie. Dzięki trudnościom, jakie stają na drodze Biało-Czerwonych trener musi ciągle poszukiwać nowych rozwiązań. Każdy kolejny mecz daje nowe odpowiedzi. Jednych skreśla, innych broni. Co za seria polskich siatkarzy! Wielcy rywale na deskach w Lidze Narodów W przypadku spotkania z Brazylią w 10. kolejce Ligi Narodów trzeba wskazać dwa nazwiska, które potwierdziły, że miejsce w tej kadrze im się należy. Mowa o graczach, którzy występują na bardzo newralgicznych pozycjach. Można bowiem powiedzieć, że Polska przyjmującymi i środkowymi stoi. Problem pojawia się, gdy pomyślimy o alternatywach, jakie Grbić ma na pozycji atakującego oraz libero. Kaczmarek mówi "jestem" Mecz z Brazylią z pewnością uspokoił kibiców w tej kwestii. Bartosz Kurek grał naprawdę dobre spotkanie, ale nabawił się urazu. Z tego powodu na początku trzeciego seta musiał zejść z parkietu. W jego miejsce wszedł rzecz jasna Łukasz Kaczmarek. Atakujący Grupy ZAKSA Kędzierzyn-Koźle dotychczas w kadrze jednak nie przekonywał. Gdy pojawiał się na boisku, można było mieć obawy przed tym, jak się zaprezentuje. Na całe szczęście tego poranka zobaczyliśmy Kaczmarka, którego znamy z gry w klubie, a nie reprezentacji. Atakujący klubowych mistrzów Europy wszedł w buty Bartosza Kurka i tym razem nie okazały się one dla niego za duże. Doświadczony skrzydłowy pokazał, że w trudnych momentach Grbić może na niego liczyć i przed najważniejszymi turniejami kibice nie muszą zgrzytać zębami, gdy kapitana nie będzie. Fanka "Biało-Czerwonych" zrobiła show. Reaguje żona Bartosza Kurka Kaczmarek przez niecałe dwa sety atakował dziesięciokrotnie. Aż siedem z tych prób zakończyło się sukcesem, co daje wyśmienitą 70-procentową skuteczność. Dodatkowo atakujący zrobił swoje także jeśli chodzi o zagrywkę. Serwował siedmiokrotnie i ani razu nie dał punktu rywalom. Raz zablokował rywali właściwie pojedynczym blokiem. Spotkanie zakończył z ratio punktowym na poziomie +7. Lepiej wypadł tylko Wilfredo Leon, ale on zagrał cały mecz. Bez Zatorskiego też jest życie Swoje widoczne problemy od dłuższego czasu ma także Paweł Zatorski. Etatowy libero reprezentacji Polski ostatnio niestety nie prezentuje poziomu, do którego przez lata nas przyzwyczaił. Cieszy więc, że na ławce rezerwowych Nikola Grbić ma wartościową opcję do zmiany doświadczonego zawodnika. Jakub Popiwczak czeka na swoją szansę w reprezentacji już od dawna. W meczu z Brazylią swoje wyraźne kłopoty miał Zatorski, który tego poranka nie gwarantował jakości w przyjęciu. Selekcjoner w odpowiednim momencie zdecydował się na zmianę na pozycji. Mistrz Polski z obecnego sezonu pojawił się na parkiecie i od razu jakość przyjęcia wyraźnie poprawił. Zatorski zakończył spotkanie z zaledwie 22 procentami pozytywnego odbioru i jedynie 8 procent perfekcyjnego przy dziewięciu próbach. Bartman komentuje swój debiut w MMA. Prosto z mostu o odwadze i głupocie W Popiwczaka w krótszym odstępie czasowym zaserwowano 12 razy i statystycznie wręcz miażdy bardziej doświadczonego kolegę z kadry. Pojedynek z z Brazylią zakończył bowiem ze skutecznością przyjęcia na poziomie 50 procent pozytywnego odbioru i aż 33 procent perfekcyjnego. Oznacza to, że Popiwczak miał więcej przyjęcia pozytywnego niż Zatorski pozytywnego. Postawa Popiwczaka oczywiście cieszy, podobnie jak to, że Grbić nie bał się zdjąć jednego ze swoich liderów. Odnosząc się do zmienników trzeba też wspomnieć nazwisko Bartosza Bednorza, który odmienił przebieg meczu ze Słowenią w 9. kolejce. Przyjmujący ZAKSY zaprezentował się zankomicie, zmieniając Kamila Semeniuka. W meczu z Brazylią wyszedł już na boisko od pierwszych minut i kolejny raz pokazał swoją wielką klasę. Bilet na finały Ligi Narodów w Gdańsku powinien mieć już zabukowany. Podobnych słów można użyć w kontekście wspomnianej dwójki zmienników z meczu z Brazylią. Kadra Grbicia wydaje się klarować, a Serb powoli może się uśmiechać patrząc w stronę rezerwowych.