W rewanżowym starciu w Lidze Narodów Francja podejmowała Chorwację. W poprzednim spotkaniu w Splicie padł remis 1-1. Wówczas to Chorwaci byli stroną "goniącą" wynik przez dłuższą część spotkania. Tym razem mecz ułożył się zupełnie inaczej. Luka Modrić ukłuł już na samym początku To Francuzi stracili gola już w 5. minucie. Rzut karny sprokurował gracz Liverpoolu Ibrahima Konate. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał gwiazdor Realu Madryt, czyli Luka Modrić. Francuski bramkarz był tak sfrustrowany obrotem spraw, że aż z całej siły kopnął słupek po tym, jak piłka załopotała w siatce. Chorwaci wybiegli tym razem w mocno eksperymentalnym zestawieniu, zwłaszcza jeśli chodzi o linię obrony. W bramce też zabrakło Dominika Livakovicia, tym razem Zlatko Dalić postawił na Ivicę Ivusicia. Mimo to, Chorwatom udało się zagrać do przerwy "na zero z tyłu". Było to o tyle zaskakujące, że akurat w ofensywie Francuzi wystawili od pierwszych minut gwiazdy - Kyliana Mbappe i Karima Benzemę. Ci jednak nie pokazywali pełni swoich możliwości. Ten marazm w pierwszej połowie najwyraźniej został zauważony przez francuskiego szkoleniowca Didiera Deschampsa, bo po przerwie gospodarze wyszli na plac gry jakby z większą werwą. Strzału w 48. minucie próbował Aurelien Tchouameni, ale uderzył za bardzo w środek bramki. Wkrótce o strzał z dystansu pokusił się też Mbappe, ale piłka minimalnie minęła słupek chorwackiej bramki. Nieskuteczny był tego dnia gracz PSG. Nawet z rzutu wolnego, jak w 78. minucie, gdy nie trafił nawet w bramkę. Chorwaci, gdy było to konieczne, głęboko cofali się w okolice własnego pola karnego, grali w sposób bardzo skompaktowany i asekurowali się dobrze nawzajem. Tuż przed końcem znakomitą szansę miał jeszcze Benzema, ale świetnie interweniował Ivusić. "Vatreni" do końca utrzymali taktyczną dyscyplinę i w końcu zrewanżowali się Francuzom w pełni za pamiętną porażkę w finale mistrzostw świata w Rosji. W drugim meczu grupy A1, w spotkaniu Dania - Austria gospodarze zwyciężyli 2-0. Francja - Chorwacja 0-1 (0-1) 0-1 Modrić 5. (k.)