Mija dziś 48 lat od chwili, gdy polscy piłkarze ostatni raz wygrali swój inauguracyjny mecz w finałach mistrzostw świata. To było 15 czerwca 1974 roku w Stuttgarcie w starciu z Argentyną (3-2) po golach Grzegorza Lato i Andrzeja Szarmacha. Drużyna Kazimierza Górskiego wystartowała po medal i jedną z największych sensacji w historii polskiego sportu. Polska - Belgia 0-1. Wnioski przed starciem z Meksykiem Od tamtej pory polska kadra grała na mundialach jeszcze sześciokrotnie. I nigdy nie wygrała swojego pierwszego meczu, nawet w 1982 roku Hiszpanii, gdzie Antoni Piechniczek powtórzył sukces Górskiego. Te sześć meczów otwierających dla Polski mistrzostwa świata to trzy bezbramkowe remisy z Niemcami w 1978 roku, z Włochami cztery lata później i z Maroko 40 lat temu. A potem trzy porażki: z Koreą (2002), Ekwadorem (2006) i Senegalem (2018). Meksyk, z którym zagra na początek mistrzostw w Katarze zespół Czesława Michniewicza, to rywal przeciętny. Nie gorszy jednak niż Ekwador, Senegal, czy Kolumbia, z którą cztery lata temu w Rosji Polacy polegli 0-3 tracąc szanse na wyjście z grupy. Polska jest drużyną jeszcze bardziej przeciętną niż Meksyk. Pojedynki z Belgami w Lidze Narodów po raz kolejny to udowodniły. Im szybciej Michniewicz pozna i zaakceptuje ograniczenia swoich graczy, tym lepiej. Są za słabo wyszkoleni, by porywać się na grę w ataku pozycyjnym w starciach ze światową czołówką. Mimo iż mają w składzie najlepszego środkowego napastnika na świecie. Trzeba to zaakceptować, by zwiększyć swoje szanse na awans z grupy w Katarze. Wyobrażanie sobie, że Polacy wyjdą na mecz z Meksykanami w Dosze i ich zdominują, jest szkodliwą mrzonką, fanfaronadą bez żadnego uzasadnienia. W piątek 3 czerwca w Phoenix w USA piłkarska reprezentacja Meksyku przegrała z Urugwajem 0-3. "Urusi" zagrali bez Luisa Suareza. Zespół byłego trenera Barcelony Gerardo Martino dłużej był przy piłce, ale okazał się całkowicie bezradny wobec rywala. Polacy są bezdyskusyjnie gorzej wyszkoleni od Urugwajczyków, ale powinni przeanalizować ten pojedynek i wyciągnąć wnioski. Nie trzeba dominować w posiadaniu piłki, żeby kontrolować mecz. Zespół Diego Alonso pokazał jak to się robi. Polska - Belgia 0-1. Sposób na Meksyk, sposób na Argentynę We wszystkich swoich meczach Meksykanie dominują, narzucają swój styl. Dłużej trzymają piłkę, stosują atak pozycyjny, rodzaj tiki-taki w ich własnej wersji. Wyniki osiągają jednak przeciętne. W kwietniu przeciw Gwatemali wymienili 622 podania przy ich celności 89 proc. Byli przy piłce 69 proc czasu gry, oddali 19 strzałów, ale tylko dwa w bramkę. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Tak jak wczorajsze starcie z Jamajką (1-1) w Lidze Narodów CONCACAF. W wyjazdowym spotkaniu zespół Martino spędził przy piłce 63 proc czasu. Wymienił 525 podań przy ich celności 85 proc. Oddał 18 strzałów, 7 celnych. I nie potrafił wygrać. Gospodarze zdobyli gola w 4. minucie i kontrolowali wydarzenia. Nie mam wątpliwości, że Michniewicz to wszystko wie. Meksykanie są nacją, która uważa się za trzecią futbolową siłę w całej Ameryce Łacińskiej po Brazylii i Argentynie. Tymczasem trzymilionowy Urugwaj daje im surowe lekcje. W strefie CONCACAF Amerykanie - grając dynamicznie, szybko, bezpośrednio, od dawna są dla Meksyku rywalem bardzo niewygodnym. W eliminacjach mundialu w Katarze zespół Martino przegrał w Cincinnati 0-2 i zremisował 0-0 na Estadio Azteca. Podobnie było z Kanadą, która w starciach z Meksykanami zdobyła 4 pkt (2-1 i 1-1). Drużyna Martino zawsze dominowała w posiadaniu piłki. I co z tego? Nie chodzi o to, by Meksyku nie doceniać. Na siedmiu ostatnich mundialach zawsze wychodził z grupy. Wygrywał z rywalami znacznie wyżej notowanymi od Polski jak Niemcy, Chorwacja, Francja. Remisował z Belgią, Holandią, Włochami, Brazylią. Był groźni dla każdego. Dla zespołu Michniewicza też będzie. Trzeba znaleźć na niego sposób. Wyobrażanie sobie, że wygramy, bo mamy Roberta Lewandowskiego, doprowadzi do tak samo ponurego zakończenia jak w Rosji. Polscy piłkarze są gorzej wyszkoleni i słabiej operują piłką od Meksykanów, co nie znaczy, że są skazani na porażkę. Prawdopodobnie będą musieli biegać bez piłki tyle samo co w starciach z Belgami w Lidze Narodów. Trzeba być cierpliwym, odcierpieć i wypocić swoje. Michniewicz nie ma zawodników, którzy 22 listopada wyjdą na boisko w Dosze i zdominują Meksyk. To będzie mecz kluczowy, może decydujący o awansie, bo przecież faworytem grupy jest Argentyna z Leo Messim, która nie przegrała 33 ostatnich spotkań. Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Belgijskie media bezlitosne dla polskich piłkarzy Lewandowski po Belgii: - Czuć było zmęczenie sezonem Zaskakujące słowa Czesława Michniewicza. Musi sobie zrobić detoks