Największą grupę obcokrajowców stanowią we Wrocławiu obywatele Ukrainy. Wedle ostatnich szacunków mieszka ich tutaj ok. ćwierć miliona. W żadnym innym polskim mieście nie stanowią liczniejszej społeczności. Na mecz drużyny narodowej czekali z wielkimi nadziejami. Ekipa Serhija Rebrowa do październikowego zgrupowania przystępowała z zerowym dorobkiem punktowym. Przełamanie nastąpiło przed trzema dniami w Poznaniu. Wygrana 1:0 z Gruzja pozwoliła zgarnąć od razu pełną pulę. Czesi otwierają wynik i dostają ripostę. Remis daje im pozycję lidera Przed pierwszym gwizdkiem w stolicy Dolnego Śląska nieco wyżej stały akcje Czechów. W ubiegłym miesiącu przed własną publicznością pokonali Ukrainę 3:2. A w piątek ograli 2:0 Albańczyków. Tymczasem już w piątej minucie prowadzenie mogli objąć Ukraińcy. Piłkę tuż przed polem bramkowym otrzymał ze skrzydła Mykoła Szaparenko i musiał tylko przyłożyć do niej precyzyjnie stopę. Zadanie go jednak przerosło. Futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Potem inicjatywę przejęli Czesi, a efektem tego była bramka z 19. minuty. Po centrze z kornera gospodarze wyekspediowali piłkę przed pole karne, a tam dopadł do niej Lukasz Czerv. Uderzył z woleja po koźle i było 1:0. W doliczonym czasie pierwszej połowy padła druga bramka dla gości, gdy głową przytomnie przymierzył Martin Vitik. Arbiter trafienia jednak nie uznał. Strzelec znajdował się na ewidentnej pozycji spalonej. Krótko po zmianie stron z rzutu karnego wyrównał Artem Dowbyk, który latem zamienił Gironę na Romę. Później kąśliwym strzałem z rzutu wolnego postraszył jeszcze Ołeksandr Zubkow. Ale to było wszystko, na co tego dnia stać było Ukrainę. Remis naszych sąsiadów oznacza, że w grupie B1 na pozycję lidera - z siedmioma punktami na koncie - wysforowała się ekipa Ivana Haszka. Ukraińcy zamykają stawkę z czterema "oczkami" na koncie. Gruzja uległa Albanii 0:1 - oba zespoły zgromadziły po 6 pkt.