Od początku spotkania niewiele się działo na boisku. Można powiedzieć, że jednym z ważniejszych wydarzeń w pierwszych minutach meczu było ukaranie zawodnika kartką. Jedyną kartkę w meczu arbiter pokazał Rúbenowi Diasowi z zespołu gości. Była to druga minuta pojedynku. Na tym zakończyła się pierwsza połowa spotkania. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. W 61. minucie Bernardo Silva zastąpił Dioga Jotę. Niedługo później trener Francji (”Trójkolorowi”) postanowił wpuścić trochę wiecej świeżości w linię napadu i w 74. minucie zastąpił zmęczonego Oliviera Girouda. Na boisko wszedł Anthony Martial, który miał za zadanie częściej niepokoić obrońców drużyny przeciwnej. Z przebiegu meczu nie wynikało, że jedna z drużyn będzie potrafiła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Posiadanie piłki rozłożyło się równomiernie na obie drużyny. Remis od samego początku „wisiał w powietrzu”. Obie drużyny utrzymywały się przy piłce praktycznie tyle samo czasu. Mecz był bardzo wyrównany, od pierwszej do ostatniej minuty. To był brutalny mecz. Obie drużyny koncentrowały się bardziej na faulowaniu przeciwnika niż na strzelaniu goli. Sędzia nie ukarał piłkarzy gospodarzy żadną kartką, natomiast piłkarzom Portugalii przyznał jedną żółtą. Drużyna Francji w drugiej połowie dokonała dwóch zmian. Natomiast drużyna gości w drugiej połowie wymieniła pięciu graczy. Już w najbliższą środę reprezentacja Portugalii będzie miała szansę na kolejne punkty grając w Lizbonie. Jej przeciwnikiem będzie Szwecja. Tego samego dnia Chorwacja będzie rywalem jedenastki Francji w meczu, który odbędzie się w Zagrzebiu.