Życiówka polskiego króla sprintu. Pod mocny wiatr. To już zapowiedź czegoś wielkiego
W poprzednim sezonie Oliwer Wdowik był trochę w cieniu Dominika Kopcia, przegrał z nim walkę o złoto mistrzostw Polski, ale to on pojechał na igrzyska do Paryża. A tej zimy był już w kraju najlepszy, został królem sprintu w hali. I co ważniejsze, świetnie zaczął starty na stadionie, pierwsze potwierdzenie nastąpiło już 10 dni temu w Chorzowie. A teraz w Pradze sprinter Resovii zajął drugie miejsce w mityngu World Athletics, pobił rekord życiowy. Mimo mocnego wiatru w twarz. Czas 10.21 s w tych warunkach jest zapowiedzią pięknego lata.

Oliwer Wdowik czy Dominik Kopeć - który z naszych sprinterów będzie tym najlepszym w kraju? W poprzednim sezonie ogromne aspiracje miał ten drugi, Kopeć w Kuortane pod koniec czerwca uzyskał czas 10.09 s. Już wtedy mówiło się, że być może wkrótce rozprawi się z rekordem Polski Mariana Woronina (10.00 s), najlepiej podczas igrzysk w Paryżu. Bo to był już drugi taki sezon z rzędu, w 2023 roku miał nawet w Dessau 10.05 s, pobiegł w półfinale mistrzostw świata.
A jednak Kopeć do Paryża nie poleciał, zawiodła pogoda podczas mistrzostw Polski, które miały być dla niego przepustką do igrzysk. W finale wiało w twarz z mocą -2,6 m/s, on i Wdowik uzyskali czasy powyżej 10.60 s.

A Wdowik miał odpowiedni ranking, bo wcześniej częściej występował w międzynarodowych zawodach, w maju w Leverkusen doprowadził swoją życiówkę do 10.23 s. W Paryżu nie odegrał jednak żadnej roli, dotruchtał do mety, bo znów złapał go skurcz. Kontuzje często nie pozawalały mu na szybkie bieganie.
Zimą startował tylko Wdowik, został mistrzem kraju w hali w Toruniu. A trzy tygodnie temu obaj byli w składzie sztafety, która podczas World Relays wywalczyła niespodziewaną przepustkę do wrześniowych mistrzostw świata. Są pewniakami do wyjazdu do Japonii, ale przecież ambicją obu są starty indywidualne. Kwalifikację zapewnia zaś rezultat... 10.00 s. Czyli wyrównanie rekordu Polski. Inaczej znów trzeba będzie liczyć na ranking. W poniedziałek Wdowik zdobył zaś cenne punkty, podczas Memoriału Josefa Odložila - zawodach rangi World Athletics Continental Tour Bronze.
Rekord życiowy Oliwera Wdowika w Pradze. Polak drugi w mityngu World Athletics
Polak błysnął już podczas biegu półfinałowego, bo dość pewnie wygrał swoją serię, w niezłym czasie (10.30 s). O pięć setnych wyprzedził Nigeryjczyka Seye Ogunlewe, który w dwóch poprzednich sezonach biegał setkę w 10.03 s. Wtedy jeszcze pomiar nie wykazywał wiatru.
Prawdziwym wyzwaniem dla Wdowika miał być jednak bieg finałowy: w stawce znalazło się aż trzech zawodników, którzy w swoich karierach "łamali" już granicę 10 sekund: Brytyjczyk Ojie Edoburun (9.93 s), doświadczony Kubańczyk Reynier Mena (9.99 s) i Francuz Jeff Erius (9.98 s). Patrząc tylko na ten sezon, Polak miał trzeci czas wejścia.
Tym razem warunki nie sprzyjały, biegli pod wiatr (moc -0,9 m/s), Polak przez większą część pokonywał dystans ze spuszczoną głową. Do 40. metra był obok Kubańczyka, później Mena objął dość wyraźne prowadzenie. I wygrał w czasie 10.10 s. Wdowik już na starcie miał gorszy czas reakcji od niego o 0.036 s, ale później radził sobie doskonale. Na końcu trochę te dystans się powiększył, ale Polak i tak poprawił w tych warunkach rekord życiowy - finiszował w 10.21 s. Z dość wyraźną przewagą nad Ogunlewe (10.29 s) i Edoburunem (10.31 s).
A ledwie pokonał linię mety, już się cieszył - miał świadomość dobrze wykonanego zadania.
