Tempo, w jakim Adriana Sułek-Schubert wróciła do sportowej rywalizacji, może tylko imponować. Wyniki może na razie mniej, ale wykonanie całego siedmioboju zaledwie 4,5 miesiąca po urodzeniu dziecka - to ewenement na skalę światową. Tym bardziej, że 6. InterEuropol Mityng w Warszawie wygrała z rezultatem zbliżonym do tego, który miała na igrzyskach olimpijskich w Tokio, trzy lata temu. Wówczas wchodziła do wielkiego sportu, teraz - nie ma co do tego wątlpiwości - szybko do niego wróci. Bydgoszczanka swój pierwszy start odbyła zaledwie trzy dni temu - w czwartek w Memoriale Ireny Szewińskiej wystąpiła w biegu na 100 m przez płotki, a dodatkowo - dla niej - zorganizowano też rywalizację w skoku wzwyż. Powrót po tak długiej przerwie zawsze jest wielką niewiadomą, w przypadku wicemistrzyni Europy z Berlina okazał się całkiem udany. W tej drugiej konkurencji pokonała poprzeczkę zawieszoną na wysokości 1.79 m, w biegu na 100 m przez płotki było to 13.83 s - w dobrych warunkach, z wiatrem, w stawce specjalistek od tego dystansu. - Nie jestem wróżbitką, nie potrafię docenić swojej dyspozycji. Po to są te starty kontrolne - mówiła w środę w Bydgoszczy. Napięty program Adrianny Sułek-Schubert. W czwartek dwie konkurencje w Bydgoszczy, w weekend - siedem w Warszawie Już dwa dni później pojawiła się w Warszawie, by zaliczyć swój pierwszy pełen wielobój i sprawdzić dyspozycję na sześć tygodni przed olimpijską rywalizacją. Jak zapowiadała, to właśnie w Paryżu ta forma ma być najlepsza, na jaką będzie ją stać po przerwie macierzyńskiej. Choć po cichu liczy, że wyniki w niektórych konkurencjach mogą być zbliżone do jej najlepszych. W biegu przez płotki uzyskała czas 13.82 s, czyli niemal identyczny, jak dwa dni wcześniej w Bydgoszczy. Z tą różnicą, że tym razem wiatr wiał dość mocno w twarz (minus 1,2 m/s), a rywalizacja odbywała się na mokrym tartanie, po opadach deszczu. W skoku wzwyż było minimalnie gorej (zaliczone 1.76 m i trzy zrzutki na 1.79 m). Pchnięcie kulą dało wynik 13.89 m - gorszy o pół metra od życiowego z Gotzis sprzed 13 miesięcy, ale przecież dokładnie tyle samo Sułek miała w Stambule, gdy z Naffisatou Thiam walczyła o złoto w halowych mistrzostwach świata. Sobotę zaś zakończyła czasem 24.49 m na 200 metrów - rekord życiowy to 23.77. W stawce siedmiu zawodniczek zdecydowanie prowadziła, zanosiło się nawet, że może poprawić najlepsze tegoroczne osiągnięcie Polki, czyli 6098 punktów Pauliny Ligarskiej, uzyskane w maju też w Warszawie. Była wicemistrzyni Europy na kursie a najlepszy wynik w kraju w 2024 roku. Decydował bieg na 1500 m Niedzielne zmagania zawodniczka Brdy Bydgoszcz zaczęła od dość przeciętnego występu w skoku w dal - w swoich najlepszych momentach w karierze zbliżała się bowiem, a nawet przekraczała 6,5 m. Dziś uzyskała 5.83 m, później poprawiła się o 9 cm, choć przy zbyt mocnym wietrze. Po pięciu konkurencjach miała już ponad 300 punktów przewagi nad Czeszką Kamilą Frontzovą. Wygrana w całych zawodach była więc właściwie pewna, przekroczenie granicy 6000 punktów - praktycznie też. Wątpliwości zasiał jednak rzut oszczepem, w którym Sułek-Schubert 11 miesięcy temu, tuż przed zawieszeniem kariery, uzyskiwała ponad 40-metrowe odległości. Tym razem w najlepszej próbie wyszło 38.27 m. Jak wyliczył znany lekkoatletyczny sędzia Tomasz Wieczorek, do przekroczenia granicy 6000 punktów potrzebowała w ostatniej konkurencji, biegu na 800 m, czasu 2:15.37 lub lepszego. I to się udało, pani Adrianna pobiegła na swoich warunkach, podyktowała tempo, finiszowała w czasie 2:13.00. Drugą na mecie Czeszkę Frontzovą pokonała o ponad 9 sekund. Łącznie uzyskała 6033 punktów - to drugi w tym roku wynik w siedmioboju Polsce, więc uzyskała tylko Paulina Ligarska.