Blisko dwa lata Justyna Święty-Ersetic czekała, by jedno okrążenie stadionu przebiec znów poniżej 52 sekund. Po zeszłorocznych problemach ze zdrowiem, gdy straciła większą część sezonu, nie było jej łatwo wrócić do formy, nie imponowała w ostatnich tygodniach. A mimo tego, dość niespodziewanie, została zgłoszona do startu indywidualnego w mistrzostwach Europy w Rzymie. W niedzielę w Warszawie 31-letnia sprinterka udowodniła, że wciąż trzeba się z nią liczyć. I że może być bardzo ważnym punktem sztafety. O tym, jak ciężkie były dla niej ostatnie tygodnie i jak bardzo potrzebowała takiego wyniku najlepiej świadczy jej wpis w mediach społecznościowych. Krótki, a bardzo treściwy. Wielka ulga polskiej mistrzyni. "Czekam na więcej" Znakomity start Święty-Ersetic, chociaż ostatnio notowała niepokojąco słabe wyniki, to bardzo dobry prognostyk przez mistrzostwami Europy i igrzyskami. Szczególnie w świetle bardzo dobrych startów Mariki Popowicz-Drapały i Natalii Kaczmarek. Choć pozycja doświadczonej zawodniczki nie jest już taka pewna. Na Bahamach nie pobiegła w kluczowym półfinale World Relays, który decydował o awansie Polek na igrzyska - Matusiński wybrał Kingę Gacką czy Alicję Wronę-Kutrzepę. Pobiegła za to w finale i spisała się bardzo dobrze, Polki zajęły w Nassau drugie miejsce. Cały czas jednak jest w niej duży potencjał, nie tylko do sztafet, ale i do biegów indywidualnych. W Rzymie ma ten start w planie. A skoro forma rośnie, może zobaczymy ją nawet w finale?