Zmarł Ralph Boston. Był sześciokrotnym rekordzistą świata i mistrzem olimpijskim z Rzymu O śmierci Bostona amerykańskie media poinformowały w poniedziałkowy poranek czasu polskiego. Według ich informacji 83-latek zmarł w wyniku udaru. Amerykanin zapisał się złotymi zgłoskami w świecie lekkiej atletyki, zdobywając wszystkie możliwe medale olimpijskie, a także sześciokrotnie bijąc rekord świata. Marihuana kosztowała ją medal. Jest dyskwalifikacja Po raz pierwszy tej sztuki dokonał w sierpniu 1960 roku. W Walnut skoczył wtedy 8,21 m, bijąc tym samym 25-letni rekord należący do Jessego Owensa. Trzy tygodnie później został złotym medalistą olimpijskim, nie dając rywalom szans w czasie igrzysk w Rzymie. W dalszej części kariery dołożył także dwa pozostałe olimpijskie krążki - srebro w 1964 w Tokio i brąz w 1968 roku w Meksyku. Łącznie rekord świata pobił jeszcze pięciokrotnie, finalnie zostawiając go na poziomie 8,35 m, który uzyskał w 1965 roku w amerykańskim Modesto. Świat sportu momentalnie zareagował na odejście utytułowanego zawodnika. W piękny sposób Bostona pożegnał jeden z najwybitniejszych skoczków w dal historii, Carl Lewis. Polska rezygnuje z walki o organizację MŚ. Dlaczego? Tomasz Majewski wyjaśnił Boston do dzisiaj jest jedynym skoczkiem w dal, który na igrzyskach olimpijskich zdobył medale z każdego możliwego kruszcu. W klasyfikacji medalowej wszechczasów ustępuje tylko Lewisowi. "Nasz sport stracił legendę wraz ze śmiercią Ralpha Bostona. Największy skoczek w dal swoich czasów, Boston sześć razy pobił rekord świata i był członkiem inauguracyjnej Hali Sław lekkoatletyki w Stanach Zjednoczonych. Jego spuścizna i wkład będą żyły dla przyszłych pokoleń" - napisał profil lekkoatletycznej federacji USA. Tragedia po maratonie w Londynie. Organizatorzy przekazali fatalne wieści Boston przyczynił się jednego z największych wyczynów w historii Boston zasłynął także z pomocy innym zawodnikom. W trakcie przygotowań do igrzysk w Meksyku w 1968 roku był nieoficjalnie trenerem Boba Beamona. Beamon w kwalifikacjach spalił dwie z trzech prób i był na granicy eliminacji. Boston miał mu wtedy powiedzieć, by "zrobił kilka kroków do tyłu", w celu bezpiecznego skoku, który zaliczą sędziowie. Beamon posłuchał i awansował do konkursu. W pierwszym skoku w trakcie rywalizacji o medale poleciał tak daleko, że oficjele potrzebowali 30 minut, by podać jego oficjalny rezultat. Wreszcie przybyli z informacją, że Beamon wylądował na 8,90 m, bijąc dotychczasowy rekord świata o ponad pół metra.