Ostatnie sto metrów Santos pokonywał truchtem; był rozluźniony i pewny miejsca na podium. 50 metrów przed metą z błogiego stanu wyrwały go krzyki i gwizdy kibiców, wskazujących palcami na jego plecy. W ten sposób fani dawali mu znaki, że w szybkim tempie zbliża się do niego dwóch Amerykanów. Gdy brazylijski lekkoatleta odwrócił głowę i zobaczył rywali kilka metrów za sobą, zerwał się niczym sprinter. Udało mu się zachować trzecią pozycję i zdobyć brązowy medal, za który dziękował meksykańskim kibicom.