Pia Skrzyszowska przyzwyczaiła kibiców, że w sezonie halowym biega w granicach 7.80/7.90 s. Aby liczyć się w rywalizacji o medale największych imprez, musi jednak osiągać czasy właśnie w granicach 7.80 s, może nawet lepsze. W finale w Belgradzie było 7.91 s i przegrana z Nadine Visser, w Val-du-Reuil także 7.91 s i przegrana z Laeticią Bapte. Te dwie jej pogromczynie pobiegły w sobotę w Metz - i tam zostały pogodzone przez Amerykankę Alię Arsmtrong, która uzyskała znakomite 7.81 s. A Polka w Łodzi daleka była od takiego rezultatu. Zaskoczenie w finale z udziałem Pii Skrzyszowskiej. Tu jednak miało być wyraźnie poniżej ośmiu sekund. A nie było Pia nie ukrywała po biegu finałowym, że rano obudziła się trochę chora. Mimo wszystko była bardziej zmartwiona tym, że w Atlas Arenie w obu biegach uzyskała czasy powyżej 8 sekund. - Bieganie powyżej ośmiu sekund to nie jest to, co mnie interesuje - powiedziała w TVP Sport. Już w biegu eliminacyjnym wydawało się, że może przegrać z Alicją Sielską, która uzyskała 8.03 s i pobiła swój rekord życiowy. Zaledwie trzech setnych zabrakło płotkarce AZS AWF Kraków, by wypełnić minimum na Halowe Mistrzostwa Europy. Skrzyszowska miała ten sam czas, fotokomórka wykazała jej przewagę na poziomie trzech tysięcznych sekundy. Kambundji drugi bieg wygrała z łatwością - czas 7.95 s też mówił sporo. Pecha miała za to Klaudia Wojtunik, już po starcie poczuła ból w okolicy łydki, przed pierwszym płotkiem wypadła z gry. Finał był zaś popisem Kambundji - 7.83 s to wynik niemal równy jej rekordowi życiowemu. Przewaga między nią a resztą stawki była olbrzymia, bo niemal dwie dziesiąte sekundy na tym dystansie to przepaść. Skrzyszowska zaś zaczęła słabo, ale na samym końcu zaczęła gonić Finkę Lottę Haralę. Lepiej "wyrzuciła" głowę, ale to jednak rywalka była o tę jedną setną szybsza. A Pia (8.02 s) o jedną setną pokonała Sielską (8.03 s), która wyrównała rekord życiowy sprzed kilkunastu sekund. Nasza brązowa medalistka ostatnich HMŚ nie ukrywała rozczarowania tym rezultatem. Jeśli będzie zdrowa, powinno być jednak dużo lepiej. A właściwa forma ma przyjść w marcu - na halowe mistrzostwa Europy w Apeldoorn i halowe mistrzostwa świata w Nankinie.