Aleksandra Śmiech w pierwszym w tym sezonie starcie w Kielcach uzyskała wynik 70,71 metra. To jest jej nowy rekord życiowy. Poprzedni ustanowiła w 2019 roku. W Stalowej Woli rzuciła wówczas 68,86 m. Nowa "życiówka" lekkoatletki Agrosu Zamość sprawiła, że na drugie miejsce w krajowych tabelach zepchnęła ona Anitę Włodarczyk. Trzykrotna mistrzyni olimpijska, była mistrzyni świata i Europy, a także aktualna rekordzistka globu, wracała do startów po wielomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją. W swoim pierwszym starcie uzyskała dzień wcześniej 70,27 m. Rekordzista świata i medalista czempionatu globu zwieszony za doping Zaskakująca liderka polskiego młota. "Trochę się z tego śmieję" - Trochę się śmieję z tego, bo ciekawie to wygląda. Konkurencja jednak nie śpi. Jestem świadoma tego, że dziewczyny zaraz wystrzelą - powiedziała Śmiech w rozmowie z Interia Sport. 25-latka w Kielcach pokonała wicemistrzynię Europy Ewę Różańską. Z kolei w tym sezonie w kole nie stanęła jeszcze Malwina Kopron. Wyniki naszych młociarek nie dają im nawet miejsca w "20" najlepszych tegorocznych rezultatów, ale jednak trzeba docenić postęp, jaki zrobiła Śmiech. W 2019 roku w szwedzkim Gaevle zawodniczka ta zajęła czwarte miejsce w młodzieżowych mistrzostwach Europy w lekkoatletyce w rzucie młotem. Z tego samego roku pochodzi też jej rekord życiowy. Kontuzje i choroby zatrzymały rozwój Aleksandry Śmiech Wydawało się, że rośnie nam kolejna znakomita młociarka, ale kontuzje i choroby zatrzymały rozwój zamościanki. - Praktycznie co sezon dokuczały mi kontuzje. A to był problem z plecami, a to z barkiem. Miałam też problemy z tarczycą. To wszystko się nawarstwiało i powodowało, że nie mogłam ruszyć z miejsca. Mimo tych problemów ciężko trenowałam. Wykonałam ogrom pracy i teraz widzę, że to jednak nie uciekło. Zresztą cały czas wierzyłam w to, że to zaprocentuje - opowiadała. Już w ubiegłym sezonie pojawiły się symptomy, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Śmiech zajęła czwarte miejsce w mistrzostwach Polski. - Spodziewałam się, że w tym roku rzucę rekord życiowy. W tym roku młot latał już tak daleko na treningu. Może nie spodziewałam się tylko tego, że już w pierwszym tegorocznym starcie przekroczę granicę 70 metrów. To było jednak planowane na ten sezon - przyznała Śmiech, która została ósmą polską zawodniczką w rzucie młotem, która pokonała granicę 70 metrów. - To były długie cztery lata czekania na pobicie życiówki. W tym czasie starałam się solidnie pracować, ale przeszkadzały mi w tym problemy zdrowotne. W ubiegłym roku na treningach rzucałam już ponad 70 metrów, ale nie potrafiłam tego dokonać w zawodach - dodała. Śmiech przyznała, że przed tym sezonem dokonała wraz z trenerem Mikołajem Rosą wielu zmian i to zadziałało. Trzeba przyznać, że wrażenie robi szybkość, jaką w kole pokazuje nasza zawodniczka. - Razem z trenerem dużo pozmienialiśmy w technice. Do tego doszło doświadczenie, jakie już mamy, bo pracujemy ze sobą od 2016 roku - powiedziała 25-latka. Finanse, rachunkowość, marketing internetowy i... obrazy Śmiech nie ukrywa, że bardzo chciałaby zakwalifikować się na tegoroczne mistrzostwa świata w Budapeszcie (19-27 sierpnia), ale ma też wiadomość, że wiele będzie zależało od wyników mistrzostw Polski. Te odbędą się w dniach 27-29 lipca w Gorzowie Wielkopolskim. 25-latka zdecydowała się też na współpracę z psychologiem, z której jest zadowolona. W najbliższy weekend (19-21 maja) Śmiech będzie walczyła w Poznaniu w akademickich mistrzostwach Polski. Tam zamieni na chwilę barwy na KU AZS AGH w Warszawie. W kolejny weekend zmierzy się z Lubelskich Koziołkach (28 maja) z Kopron. Liczy też na to, że uda się jej wystartować w większych mityngach. - Chciałbym wystartować w Memoriale Janusza Kusocińskiego (4 czerwca - przyp. TK), bo będą tam też Amerykanki. Celem jest też występ w uniwersjadzie, ale też regularne rzucanie poza granicę 70 metrów. W przyszłym roku chciałabym oczywiście zakwalifikować się na igrzyska - powiedziała. Na co dzień Śmiech studiuje marketing internetowy w SGH w Warszawie. Jest też absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego na kierunku finanse i rachunkowość. Swoją przygodę z lekkoatletyką zaczynała od "Czwartków Lekkoatletycznych" jeszcze w gimnazjum. - Tam wypatrzył mnie Dariusz Piróg, trener z Agrosu Zamość. Namówił mnie na dołączenie do grupy. To u tego szkoleniowca stawiałam pierwsze kroki w rzucie młotem. Potem zaczęłam jeździć też na zgrupowania kadry wojewódzkiej z trenerem Witoldem Kopronem - opowiadała. W wolnych chwilach Śmiech bierze pędzel i farby. Malowanie ją odpręża. Dlatego robi to najczęściej po treningu. Kto wie, może kiedyś wymaluje - ale na rzutni - medal dużej imprezy? Gwiazdę sportu nękały "wewnętrzne demony". Tajemnicza śmierć 32-latki