Sydney McLauglin-Levrone, mimo zaledwie 24 lat, jest wielką gwiazdą lekkoatletycznych aren. Mistrzyni olimpijska na swoim ulubionym dystansie 400 metrów przez płotki, która dorzuciła złoto w sztafecie 4x400 metrów. Ten pierwszy medal ozdobiła zresztą rekordem świata, który wtedy, w Japonii, doprowadziła do wyniku 51.46 s, wygrywając walkę ze swoją rodaczką Dalilah Muhammad. Wtedy też strąciła ją z tronu jednego okrążenia przez płotki, a potwierdziła to zeszłego lata w Eugene. Powtórzyła bowiem ten wyczyn - znów dwa złota, znów rekord świata na 400 m przez płotki, teraz niczym z kosmosu, wynoszący 50.68 s. Zapewne nikt się do niego długo nie zbliży, nawet Femke Bol. Rewanż Bol vs McLaughlin-Levrone jeszcze nie teraz. Z dwóch powodów Kibice ostrzyli sobie zęby na kolejną walkę między Bol a McLaughlin-Levrone, tym razem w Budapeszcie, choć było raczej jasne, że do niej nie dojdzie - chyba, że na ostatniej zmianie sztafety. Amerykanka wybrała bowiem rywalizację na tym dystansie, ale bez płotków, co już było zaskoczeniem. Miesiąc temu trzykrotnie biegła płaskie 400 metrów podczas mistrzostw USA w Eugene - w eliminacjach i półfinale "łamała" 50 sekund, w finale uzyskała czas 48.74 s. Najlepszy w tym roku na świecie. - Wielcy zawsze stawiają sobie najwyższe cele, ja też chcę być jedną z nich. Też stawiam sobie takie cele i wychodzę ze strefy komfortu. Dlatego tu jestem - tłumaczyła wtedy, po najlepszym biegu w sezonie. Amerykańska rekordzistka świata przed trudnym wyborem. Uraz kolana przesądził Kilkanaście dni później, 21 lipca, McLaughlin-Levrone miała wystąpić w Diamentowej Lidze w Monaco, podjąć się rywalizacji m.in. z Natalią Kaczmarek czy Rhasidat Adeleke. W ostatniej chwili zrezygnowała jednak z udziału, jak się okazało - z powodu urazu kolana. Polka wtedy triumfowała na południu Francji, po kapitalnym finiszu, z drugim czasem w karierze (49.63 s). Uraz Amerykanki okazał się poważniejszy w skutkach - wczoraj ogłosiła, że w Budapeszcie jej zabraknie. Choć z drugiej strony - sama zaznaczyła, że to nic poważnego, ale decyzję podjęła po konsultacjach z trenerem i lekarzem. W reprezentacji USA zastąpi ją Lynna Irby-Jackson. Natalia Kaczmarek powalczy o medal? Groźna rywalka ubyła, cztery inne mają lepsze czasy Rezygnacja McLaughlin-Levrone zwiększa medalowe szanse Natalii Kaczmarek, mistrzyni Polski, która przebojem wdarła się do światowej czołówki. W tym roku wygrała już trzy biegi Diamentowej Ligi, w Chorzowie uzyskała czas 49.48 s - o zaledwie dwie dziesiąte gorszy od rekordu Polski Ireny Szewińskiej, zarazem piąty w tym roku na świecie. Szybciej od Polki w tym roku biegały jeszcze Dominikanka Marileidy Paulino (48.98 s), Amerykanka Britton Willson (49.13 s) i Irlandka Rhasidat Adeleke (49.20 s), przy czym Paulino i Adeleke Kaczmarek w lipcu już pokonała, w Chorzowie i Monaco. Willson nie miała okazji, bo Amerykanka startowała dotąd tylko w swoim kraju. Z kolei z McLaughlin sprinterka Podlasia Białystok mierzyła się w czerwcu w Paryżu, wtedy nieznacznie przegrała, ale najwyższą formę osiągnęła miesiąc później. Lekkoatletyczne święto już za tydzień. Emocje od pierwszego dnia zmagań Mistrzostwa świata w Budapeszcie rozpoczną się dokładnie za tydzień - w sobotę 19 sierpnia. Rywalizacja kobiet na 400 metrów odbędzie się już następnego dnia, w niedzielę - od biegów eliminacyjnych. Wtedy też do zmagań przystąpi Kaczmarek, która zrezygnuje z zaplanowanej na sobotę rywalizacji sztafet mieszanych (choć formalnie jest zgłoszona).