Jakub Szymański osiągnął czas 7.57 i bardzo pewnie zakwalifikował się wieczornego półfinału. Jego serię wygrał Just Kwaou-Mathey z rezultatem 7.52. Nasz lekkoatleta, którego kariera wspaniale się rozwija, zgodził się z reporterem, że zaliczył ten niełatwy test z psychologii sportu, bo trzeba mieć odporność mentalną, by sytuacja z żółtą kartką nie wyprowadziła z równowagi. Aparatura wskazała, że reakcja startowa 21-latka była nieregulaminowa, ale na szczęście obejrzał tylko napomnienie. Jakub Szymański: Psychicznie czułem mega luz, to był trochę taki spacerek W powtórce reprezentant Polski pokazał, że ma nerwy ze stali. Co więcej, jak ustaliliśmy w krótkiej rozmowie z Filipem Moterskim, kierownikiem technicznym naszej reprezentacji, nad Szymańskim wisiało widmo dyskwalifikacji. - Chcieli ukarać Kubę dyskwalifikacją, na szczęście arbiter startu słusznie zareagował - przekazał dziennikarzowi Interii Moterski. Kilkanaście minut po godzinie 13 kierownik techniczny poinformował o swoistym zwrocie akcji, czyli z miana winowajcy całkiem oczyszczono polskiego lekkoatletę. - Decyzja arbitra startu odnośnie biegu z Jakubem została zmieniona tak, że za winnego zajścia uznano ostatecznie Greka Douvalidisa z toru siódmego. I to on ostatecznie będzie miał oznaczenie z żółtą kartką, a nie Kuba - przekazał pracownik PZLA. - Psychicznie czułem mega luz, to był trochę taki spacerek. Jak się nie nastawię psychicznie, to nawet jak jestem przygotowany fizycznie, głowa nie pozwala na więcej. Eliminacje nie decydują o niczym, najważniejsze jest Q - dzielił się emocjami Szymański. Za metą rozłożył ręce, jakby chciał pokazać, że najlepsze zostawił na deser, nie mówiąc już o - w przypadku awansu do finału - daniu głównym. - Rekord Polski? Deklaracja podtrzymana. A rozkładając ręce, ostatnie kroki sobie "poleciałem", nie wkładałem tam żadnej siły - uśmiechnął się zawadiacko, wracając do nastawienia. - Jak głowy nie nastawię, to nie ma ciągu i pazura. W eliminacjach to było potrzebne, a teraz w półfinale trzeba iść na 110 procent - podkreślił sprinter. Krzysztof Kiljan: Z nowym rekordem życiowym są szanse na finał Póki co wyrobione zostało sto procent normy, bowiem do półfinału z ostatniego biegu eliminacyjnego awansował także na 60 m ppł Krzysztof Kiljan (7,67), zdobywając duże "Q z trzeciego miejsca. Nie ukrywał, że sytuacja z kolegą, która wydarzyła się kilka minut wcześniej, a śledził ją w call roomie, trochę go zestresowała, ale na szczęście również zmobilizowała. A następnie postraszył rywali. - Na półfinał już będzie pazur i agresja, powalczę o finał. Jeśli zbliżę się do rekordu życiowego, a przyjechałem tutaj go poprawić, to są szanse na finał - ogłosił Kiljan. Półfinały i finał odbędą się w sobotniej sesji wieczornej.