Krystyna Cimanowska w swoim półfinale biegu na 200 metrów byłą dopiero siódma z czasem 23,34 sek. To finalnie dało jej 19. miejsce. Martyna Kotwiła pobiegła ten dystans w czasie 23,44 sek. i została sklasyfikowana na 23. pozycji. Obu Polek zabraknie zatem w finale mistrzostw Europy. Rekord Polski, złota Natalia Kaczmarek! Chapeau bas, nasza mistrzynio Krystyna Cimanowska rozczarowana. Chciała medalu Cimanowska była bardzo rozczarowana tym faktem, bo do Rzymu przyjechała - jak przyznała - walczyć o medal. - Biegało mi się bardzo ciężko, nawet gorzej niż w Budapeszcie, kiedy zemdlałam. Nie wiem dlaczego. Muszę porozmawiać o tym z trenerem. Przed mistrzostwami Europy wyglądało to nieźle. Miałam wprawdzie pewne problemy, bo bolała mnie noga, a potem plecy. Myślałam jednak, że powalczę w Rzymie o życiówkę. Byłam na to gotowa. Niby biegłam, ale to nie byłam ja - dodała. W ostatnich tygodniach nasza sprinterka przeżywała bardzo to, co dzieje się na Białorusi, gdzie została jej rodzina. Tam służby bezpieczeństwa zaczęły nachodzić jej rodziców, którzy są mocno schorowani. - Na pewno jest stres związany z tą sytuacją i wpływa on na wyniki. Jeśli dostaje się złe informacje z domu, to pojawia się problem ze snem. Nie spałam przez kilka dni. Nie mogłam też trenować, a przecież sen dla zawodnika jest bardzo ważny, bo wtedy się regeneruje. Tymczasem od kilku tygodni nie jestem w stanie się wyspać - opowiadała Cimanowska. We wtorek (11 czerwca) kobieca sztafeta 4x100 m ma już eliminacje do finału. - Jak nie ma finału na 200 metrów, to trzeba powalczyć w sztafecie. Mam nadzieję, że tam wyjdzie nam coś dobrego - zakończyła. Z Rzymu - Tomasz Kalemba, Interia Sport