Maria Żodzik miała już dość życia w Białorusi. Uciekła z kraju, w którym się urodziła i wybrała Polskę. Tu stworzono jej warunki do rozwoju. Lekkoatletka trenuje w Białymstoku. W tym roku skoczyła aż 1,97 m. To była najlepsza wysokość w Polsce od wielu lat. Dawała nadzieję na olimpijski finał. Nasz mistrz olimpijski sam sobie zrobił kłopot. Tak skomentował swój występ Maria Żodzik odpadła. Nieeleganckie zachowanie Polki Tyle że start olimpijski Żodzik wcale nie był pewny. Najpierw trwała walka o polski paszport, by w ogóle mogła wystąpić w Paryżu. Potem jeszcze musiała minąć karencją związana ze zmianą barw narodowych. W końcu się udało. Niestety jednak forma Żodzik uciekła. Lekkoatletka po raz ostatni w zawodach zaprezentowała się w mistrzostwach Polski. W Bydgoszczy zdobyła swój pierwszy tytuł mistrzyni kraju. Wygrała z wynikiem 1,84 m. W Paryżu Żodzik odpadła bardzo szybko. Zaliczyła tylko wysokość 1,83 m i została sklasyfikowana na ostatniej, 28. pozycji. Po tych zawodach nie chciała rozmawiać z przedstawicielami mediów. Patrzyła się na nas z wielkim wyrzutem. W końcu jeden z dziennikarzy z Białegostoku, który specjalnie przyjechał do Bydgoszczy, wyprosił od niej jedno zdanie po polsku. W strefie wywiadów, poproszona o rozmowę odsunęła się grupy od dziennikarzy i popatrzyła tak, jakby któryś z nas zrobił jej wielką krzywdę. Nie powiedziała ani słowa. Choćby zwykłego: nie, dziękuję. Oczywiście Żodzik dotrzymała obowiązku, bo tym jest samo przejście przez strefę wywiadów. W niej jednak nie musi odpowiadać na pytania. I z tego prawa skorzystała. Zabrakło w tym wszystkim jednak dobrego wychowania. Trener Robert Nazarkiewicz ma zatem nad czym pracować, bo - jak widać - nie tylko forma Żodzik szwankuje. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport