Za stara na takie wycieczki mentalne. Andrejczyk pokonana, wskazała "wskaźnik godności"
Maria Andrejczyk sezon zaczęła miesiąc temu - w ciągu trzech dni zaliczyła dwa starty w Chorzowie i Diamentowej Lidze w Rabacie, ale wyrzucany przez nią oszczep ani razu nie doleciał do 60. metra. Po miesiącu wróciła, w Halina Konopacka Classic w Warszawie uzyskała zbliżony wynik do tamtych, a na dodatek skończyła druga, za Małgorzatą Maślak-Gluglą, dla której 58.14 m oznaczało rekord życiowy. Nasza wicemistrzyni olimpijska z Tokio szybko w TVP Sport wyjaśniła, jak się mają sprawy.

Niedzielny mityng Halina Konopacka Classic był w lekkoatletycznych zmaganiach w Europie imprezą niezwykłą - startowały tylko kobiety, sędziowały też tylko panie. Zgromadził całkiem sporo gwiazd, wiele było niezłych wyników.
Po miesięcznej przerwie wreszcie w rywalizacji pojawiła się nasza wicemistrzyni olimpijska z Tokio - Maria Andrejczyk. 29-letnia rekordzistka Polski 23 maja wystąpiła w Memoriale Janusza Kusocińskiego w Chorzowie (58.82 m), dwa dni później pokazała się w Diamentowej Lidze w Rabacie (57.87 m) i na kilka tygodni zniknęła. Po zawodach wyjaśniła, dlaczego tak się stało.
Sensacyjna zwyciężczyni mityngu World Athletics Continental Tour Bronze w Warszawie. Rekord życiowy 24-letniej Polki
Na stadionie Orła w Warszawie oszczepniczki musiały rywalizować nie tylko ze sobą, ale i z porywistym momentami wiatrem. Radziły sobie zwykle gorzej niż lepiej, ostatecznie żadnej z nich nie udało się dorzucić do 60. metra. Dość nieoczekiwanie mityng wygrała Małgorzata Maślak-Glugla, która w dwóch poprzednich sezonach rzucała ponad 57 metrów, ale w tym - tylko 54.31 m, tydzień temu w Gorzowie. A teraz w czwartej kolejce uzyskała 58.14 m - pobiła rekord życiowy. Nie zdołały jej wyprzedzić ani Andrejczyk (57.87 m w piątej serii), ani doświadczona Amerykanka Ariana Ince, olimpijka z Tokio (55.93 m), ani Turczynka Eda Tuğsuz, czwarta w IO w Tokio (50.28 m).
Maria Andrejczyk jakoś specjalnie nie rozpaczała po konkursie w Warszawie, choć też nie zakłamywała rzeczywistości. - Taki wynik nie ma prawa dać mi satysfakcji. Jestem zawodniczką, która generalnie powinna rzucać ponad 60 metrów, na to się nastawiam. Te zawody pokazały jednak, że końcówka jeszcze technicznie nie gra. Fizycznie jest już jednak fajny progres. Nie jestem jednak jeszcze obrzucana na zawodach, trzeba dalej rzeźbić w tym, co jest - mówiła później w rozmowie z Michałem Chmielewskim w TVP Sport.

Rekordzistka Polski przyznała też w przeszłości miewała już sezony, gdy od razu w zawodach prezentowała się bardzo dobrze, ale były też takie, gdy formę zdobywała właśnie w rywalizacji. - Teraz jest właśnie taki sezon, gdy muszę obrzucać się na mityngach różnej treści. Poczuć adrenalinę, dopiąć pewne rzeczy.
I pochwaliła młodszą od siebie o niemal pięć lat zwyciężczynię konkursu, która właśnie w tych ciężkich, wietrznych warunkach pobiła rekord życiowy. Teraz to 58.14 m. - Gosia zrobiła przepiękny wynik, stałam akurat z tyłu, bo rzucałam po niej. Idealnie to wyglądało, jak poradziła sobie z tym wiatrem. Mam nadzieję, że to będzie przełom w kobiecym oszczepie i zaczniemy mierzyć w czołówkę światową - oceniła Andrejczyk.
Wicemistrzyni olimpijska z Tokio swój kolejny start ma już w najbliższą niedzielę - ostatnim dniu Drużynowego Pucharu Europy. W Madrycie rywalizacja oszczepniczek rozpocznie się o godz. 18.15. Z liczących się dziś w świecie oszczepniczek zgłoszona jest tylko Elina Tzengko, Greczynka rzucała w tym roku regularnie niemal 65 metrów, wygrała trzy mityngi Diamentowej Ligi (Xiamen, Szanghaj, Rabat). Kilka innych rywalek Polki z Madrytu rzuca po 57-61 metrów.
Inne gwiazdy pojawią się we wtorek na starcie Zlatej Tretry w Ostrawie, m.in. Haruka Kitaguchi, Adriana Vilagoš czy rewelacyjna 17-letnia Chinka Zhiyi Yan (64.83 m w tym roku, rekord świata juniorek)
Po Diamentowej Lidze w Maroku uznaliśmy z trenerem, że mój organizm nie jest po prostu gotowy do większej ilości startów. I trzeba przycisnąć z treningiem. Zmieniliśmy plany, jeszcze efektów nie widać, także na treningach, ale już moje samopoczucie jest lepsze. I to bardzo ważne.
- Trzeba teraz wszystko poskładać, czas do mistrzostw świata jest coraz mniej, a moje emocje też zaczynają rosnąć. Nie będę traciła wiary ani nadziei, bo jestem za starą zawodniczką, by sobie takie mentalne wycieczki robić - powiedziała Andrejczyk w TVP Sport.
I zaznaczyła, że powalczy w Madrycie o 60 metrów, bo to dla niej "wyznacznik godności".
