Każda z trzech Polek może mieć przed sobą jeszcze wielką przyszłość, nie mają dużego doświadczenia, przed wyjazdem do Paryża niewiele osób mówiło o ich szansach. Może ewentualnie w przypadku Klaudii Kazimierskiej jest trochę inaczej, ona trenuje w Stanach Zjednoczonych, zrobiła ogromne postępy. I w czerwcu w Bydgoszczy uzyskała jeden z najlepszych polskich wyników w historii tej konkurencji. Tyle że bieganie 1500 metrów w 4:01.89 - na nikim wrażenia na świecie nie robi. Aleksandra Płocińska nie wytrzymała tempa, to było zabójcze Jako pierwsza pojawiła się Aleksandra Płocińska, początkowo była dość daleko. Już w połowie dystansu zaczęła się przesuwać. A na okrążenie przed końcem starała się ścigać te najlepsze, z Gudaf Tsegay czy Laurą Muir. Tempo jednak okazało się dla niej "zabójcze", na 200 metrów przed metą już odpuściła. Co tu się zresztą dziwić, szósta Amerykanka Emily Mackay miała czas poniżej czterech minut, niemal cztery sekundy mniej niż rekord życiowy 25-letniej Polski. I tak wiedziała, że zostaną jej repasaże. Polka finiszowała spokojnie, a właściwie nie finiszowała, dobiegła jako czternasta, w 4:10.12. - Chciałam, ale jak poczułam, że mnie "ścina", to już odpuściłam - mówiła Płocińska po biegu, w Eurosporcie. Fantastyczne biegi Weroniki Lizakowskiej i Klaudii Kazimierskiej. Awans razy dwa, ale w jakim stylu! Wtedy na starcie stała już Weronika Lizakowska, bieg był trochę inny. Faworytki, z rekordzistką świata Faith Kipyegon, tak kontrowersyjnie pozbawioną w poniedziałek wieczorem srebra na 5000 m, a później z medalem przywróconym. No i Etiopką Diribe Welteji, Brytyjką Georgią Bell, kontrowersyjną Amerykanką Nikki Hiltz. I innymi, wiele zawodniczek miało w tym roku czasy lepsze od naszej 25-latki. I jakie było zdziwienie, gdy za najlepszą czwórką na ostatniej prostej nagle znalazła się Polka, finiszowała w 4:01.54, piąta. A niezła Australijka Linden Hall musiała zadowolić się repasażami. - Było siedem dziewczyn, które biegały już poniżej 4 minut. Zrobiłam życiówkę z takiego biegu. Jestem w szoku, jestem w szoku - nie dowierzała za chwilę przed kamerą. Została więc jeszcze na koniec Kazimierska, od początku pilnująca tej szóstej, siódmej pozycji. Jej tempo na 4 minuty mogło nie przerażać, a bieg był jednak wolniejszy, niż te dwa wcześniejsze. Na 300 metrów przed końcem Polka "przefrunęła" za najlepszymi, była już czwarta. I z tej czwartej pozycji pewnie awansowała dalej: z czasem 4:03.49. To znakomicie zwiastuje przed półfinałem, bo na pewno 22-letnia zawodniczka nie pobiegła "na maksa".