Marcin Rosengarten przez wiele lat był dziennikarzem sportowym, a także komentatorem. Był narzeczonym zmarłej Kamili Skolimowskiej. Zresztą do dziś jest dyrektorem lekkoatletycznego memoriału poświęconego najmłodszej polskiej mistrzyni olimpijskiej. Od dwóch lat Memoriał Kamili Skolimowskiej rozgrywany jest w ramach Diamentowej Ligi. Ostatnie zawody na Stadionie Śląskim zgromadziły kilkudziesięciotysięczną widownię. "Hej dziewczyny, cyc do przodu!". Ważny apel polskiej lekkoatletki To było marzenie. Zostało zrealizowane Korzystając z faktu, że jest chwila w przerwie w lekkoatletycznym kieracie, Rosengarten wybrał się w ekscytującą podróż. W ciągu dziewięciu dni przemierzył pieszo 313 kilometrów z Oviedo do Santiago de Compostela szlakiem św. Jakuba Camino Primitivo. Skąd taki pomysł? - To było jedno z moich marzeń - poza zawodowych - do zrealizowania. Ten pomysł narodził się kilkanaście lat temu. Jedna z moich koleżanek, która nauczała jeżyk hiszpański, poszła właśnie tą drogą. I po powrocie starałem się od niej jak najwięcej dowiedzieć. Zafascynowały mnie. Postanowiłem, że kiedyś też podążę tym szlakiem. Ciągle jednak brakowało czasu na realizację. W ubiegłym roku dokładnie tę samą drogę przeszedł Marek Plawgo i to mnie mocno zmobilizowało. Już wtedy postanowiłem, że po mityngu Diamentowej Ligi zrobię sobie długą przerwę. Chciałem w końcu mieć urlop zupełnie inny niż zwykle. Taki, kiedy w końcu oderwę się napływających informacji i pracy, bo tym razem nie miałem ze sobą komputera. Nie doszukiwałbym się zatem powodów bardzo religijnych, ale bardziej takich duchowych. Potrzebowałem odciąć się trochę od tego pędu świata i pobyć bardziej sam ze sobą. Wszystko po to, by przemyśleć wiele rzeczy - opowiadał Rosengarten w rozmowie z Interia Sport. Dyrektor Diamentowej Ligi szedł najbardziej podstawowym i pierwotnym szlakiem. Na swojej drodze spotykał ludzi, którzy traktowali go jak szlak pokutny. Byli też tacy, którzy przemierzali nim nawet ponad 700 km, a nawet jedną osobę, która zdecydowała się pokonać 1100 km. W plecaku, który trzeba było taszczyć przez całą wyprawę, musiał mieć śpiwór, ubranie na zmianę, kurtkę przeciwdeszczową, kilka litrów wody, apteczkę. I to wszystko pakował z samego rana w schroniskach, którego znajdują się na szlaku co kilka kilometrów. To właśnie tam można zaopatrzyć się w prowiant i wodę. Nie zabrakło przygód. Były chwile zwątpienia Jak to zwykle, przy okazji takich wypraw bywa, nie zabrakło także przygód na trasie. - To był najcieplejszy dzień. Akurat było wtedy 36 stopni Celsjusza i... zabrakło mi wody. Do tego miałem tego dnia trasę z największą sumą przewyższeń, ale też z najwyższym punktem na mapie. To było 1300 m n.p.m. Miałem ze sobą standardowe trzy litry wody. Tej zabrakło mi jednak w najwyższym punkcie wędrówki, gdzie było największe słońce. Od tego miejsca miałem jeszcze 12 kilometrów do pokonania do schroniska. Udało się jednak do niego dotrzeć, ale niewiele zabrakło - powiedział dyrektor Diamentowej Ligi - Memoriału Kamili Skolimowskiej. Nie była to wyprawa, na którą ruszył bez żadnego przygotowania. Wcześniej swojej możliwości sprawdzał w Bieszczadach, pokonując dziennie po kilkadziesiąt kilometrów. - Czym innym jest jednak kondycja, a czym innym odporność na ból. Ten, który powodują rany na stopach. Odporność na ten ból była kluczowa, bo będąc w połowie trasy, nie było już odwrotu. Ważne zatem były: wytrwałość, charakter i determinacja - przyznał Rosengarten, który mógł się przekonać, ile muszą wycierpieć lekkoatleci w czasie przygotowań do sezonu. Na trasie pojawił się moment, w którym był bliski zwątpienia. Rosengarten z domu wyszedł w butach, ale wrócił w klapkach. Jak się okazało, najtrudniejszym zadaniem każdego ranka było wsadzenie nogi do buta. - Kiedy to się udawało, to wiedziałem, że będzie w porządku. Prawa noga puchła bowiem z każdym dniem. I niestety ostatniego dnia nie byłem w stanie założyć buta. Ostatnie 20 km do Santiago de Compostela pokonałem w klapkach. W nich leciałem też samolotem i potem wracałem do domu samochodem, bo noga była jeszcze mocno zapuchnięta - zakończył. Rywal Piotra Liska oskarżony o doping. Medalista MŚ zbada się wariografem