Gdy 30 stycznia w Gorzowie Maria Żodzik pokonała poprzeczkę zawieszoną na 1.98 m, o Polce zrobiło się bardzo głośno. Została liderką światowych tabel i nawet Jarosławie Mahuczich nie udało się pobić jej wyniku w pierwszym starcie w sezonie. Mówimy zaś o rekordzistce świata, mistrzyni olimpijskiej, mistrzyni świata. Zawodniczce, która w tej konkurencji ma status niemal równy Armandowi Duplantisowi w skoku o tyczce. Niemal, bo jednak od czasu do czasu, choć rzadko, ktoś ją pokonuje. Niestety, był to tylko jeden z dwóch zimowych występów zawodniczki, która od niespełna roku reprezentuje nasz kraj. Najpierw się rozchorowała, opuściła prestiżowe zawody za południową granicą. A później był jeszcze tylko mityng Orlen Cup w Łodzi (zaliczone 1.90 m) i kontuzja, która spowodowała wycofanie Żodzik z halowych zmagań o medale - ta kontynentalne (Apeldoorn) i światowe (Nankin). Zawodniczka Podlasia Białystok nie pojawiła się także na dwóch pierwszych mityngach Diamentowej Ligi w Chinach (oba wygrała Mahuczich), poleciała zaś do Dohy, na zawody What Gravity Challenge, składające się z dwóch konkursów. Ten drugi odbędzie się latem w Niemczech. Lekkoatletyka. Maria Żodzik trzecia w mityngu rangi World Athletic Continental Tour Silver w Dosze Konkurs odbył się w rzymskim amfiteatrze w Katara Cultural Village w Dosze - samo miejsce już zachęcało do oglądania tej rywalizacji, której twarzą był mistrz olimpijski z Tokio i trzykrotny mistrza świata Mutazz Isa Barszim. Stawka była doborowa: mistrzyni olimpijska Mahuczich, trzecia na igrzyskach w Paryżu Eleanor Patterson, świetna Ukrainka Julia Łewczenko, kiedyś wicemistrzyni świata, wreszcie Amerykanka Charity Hufnagel i Brytyjka Morgan Lake. Żodzik zaczęła od pierwszej wysokości, jak większość stawki. Zaliczyła 1.75 m, później 1.80 m, wreszcie 1.85 m. Pierwszy problem pojawił się na 1.90 m, po nieudanej próbie poprawiła się w w drugim podejściu. Podobnie było na 1.94 m - pierwsza próba zawalona, ale druga już poprawna. Przesunęła się wtedy z szóstego miejsca na piąte. Poziom był wysoki - 1.94 m przeskoczyło aż siedem zawodniczek. Wielkie problemy miała tu Patterson - Australijka delikatnie strącała poprzeczkę w dwóch podejściach, za trzecim razem się udało. Mistrzyni świata z Eugene i niedawna wicemistrzyni z hali w Nankinie, mogła odetchnąć. Zwłaszcza, że 1.96 m zaliczyła od razu. Wszystko wyjaśniło się właśnie na tej wysokości, którą opuściła Mahuczich. Blisko była Łewczenko, później już niemal na drugiej stronie znalazła się Hufnagel. Ale jednak poprzeczka spadała. Podobnie jak i Czeszki Martiny Hrubej i Morgan Lake. A Żodzik raz strąciła, za drugim razem także, powtarzając rozbieg. A za trzecim razem już przeszła nad nią, z niezłym zapasem, choć na końcu zahaczyła tyczkę stopą. Gdy na 1.98 m swoją trzecią próbę przeniosła Łewczenko - i znów ją zepsuła, znane były już trzy najlepsze zawodniczki. Patterson była bliska pokonania tej wysokości w pierwszym podejściu, Mahuczich to się udało. A Żodzik już nie pokazała się na rozbiegi, zrezygnowała z dalszych skoków. Wyrównała swój rekord ze stadionu (1.96 m, cztery lata temu w Mińsku), na poprawienie go ma jeszcze sporo czasu. Później została już tylko Mahuczich. Zaliczyła 2.00 m, później zaatakowała 2.02 - tyle na świecie w 2025 roku nikt jeszcze nie skoczył. A ona tego dokonała, z zapasem. Spróbowała raz na 2.05 m, ale tym razem to już było za dużo. Wyniki What Gravity Challenge w Dosze: 1. Jarosława Mahuczich (Ukraina) - 2.02 m (najlepszy wynik na świecie)2. Eleanor Patterson (Australia) - 1.96 m3. Maria Żodzik (Polska) - 1.96 m4. Julia Łewczenko (Ukraina) - 1.94 m5. Morgan Lake (Wielka Brytania) - 1.94 m6. Michaela Hruba (Czechy) - 1.94 m7. Charity Hufnagel (USA) - 1.94 m8. Imke Ohnen (Niemcy) - 1.90 m9. Christina Honsel (Niemcy) - 1.90 m10. Nadieżda Dubowicka (Kazachstan) - 1.85 m11. Zoe Peacock (Australia) - 1.80 m