Zarówno Konrad Bukowiecki, jak i Michał Haratyk, którzy już zdobywali medale na mistrzowskich imprezach, byli tylko tłem dla najgroźniejszych rywali dokładnie tydzień temu, w piątkowych eliminacjach do finału konkursu pchnięcia kulą. Najlepszy w eliminacjach był Włoch Leonardo Fabbri, który uzyskał odległość 21,76 m. Awans dawał wynik 20,81 m, a do decydującej rozgrywki dostało się dwunastu kulomiotów. Tymczasem wyniki Polaków były zdecydowanie słabsze. Michał Haratyk w swojej najlepszej próbie uzyskał 19,94 m, co dało mu 19. miejsce, a jeszcze gorzej zaprezentował się Konrad Bukowiecki. Z odległością 18,83 m został sklasyfikowany na odległym, 28. miejscu. Bukowiecki: Nie zawsze się wygrywa, każdy sportowiec ma swoje problemy Uzyskane wyniki versus duże oczekiwania... To wszystko sprawiło, że na naszych zawodników spadła zmasowana krytyka. Wiele reakcji było zupełnie zero-jedynkowych, bez wzglądu na kontekst, a tym były choćby problemy ze zdrowiem Bukowieckiego. Rozczarowujący wynik sprawił, że 27-latek ze Szczytna, którego rekord życiowy wynosi na stadionie 22,25 m (rezultat z 14 września 2019 roku, to drugi wynik w historii polskiej lekkoatletyki) zaczął być lżony, spotykając się z krytyką na ogromną skalę. W międzyczasie zamieścił krótki wpis ze wzmianką o "zapisaniu igrzysk w CV", co mogło dać największe paliwo do hejtu. Teraz postanowił dać odpór tym głosom, które najwyraźniej do niego docierały. W odpowiedzi zamieścił na swoim oficjalnym koncie w mediach społecznościowych wpis, który najbardziej wydaje się być skierowany do wszystkich tych, którzy robią z niego "śmiecia". "Wycieczkowicz, kompromitacja, żenada, beznadzieja..." - tak swój wpis zatytułował halowy mistrz Europy z 2017 roku i wicemistrz Starego Kontynentu ze stadionu z 2018 roku. A w dalszej części czytamy: "To tylko niektóre z określeń, które przez ostatnie dni dane jest mi czytać w komentarzach i wiadomościach. Ci, którzy to piszą, myślą chyba, że żeby pojechać na igrzyska olimpijskie, trzeba wysłać podanie do PKOl, a oni biorą tych co popadnie. Otóż nie, trzeba się zakwalifikować, trzeba spełnić szereg kryteriów, żeby znaleźć się w reprezentacji olimpijskiej i pojechać na najważniejszą imprezę sportową na świecie. Nie zawsze się wygrywa, każdy sportowiec ma swoje problemy, jednym idzie lepiej, innym gorzej, ale ludzie... TO SĄ IGRZYSKA OLIMPIJSKIE!!! Każdy, kto może nazwać się olimpijczykiem, jest z tego dumny, to zaszczyt i honor, którego doświadczają nieliczni. Prawda jest taka, że nigdy nie dogodzisz wszystkim. Jakbym się nie zakwalifikował pisaliby, że jestem tak słaby, że nawet nie jadę na igrzyska. Zakwalifikowałem się - też źle, bo po co tam jedziesz? Jak nie zdobywasz medalu jesteś śmieciem, taka jest niestety narracja niedzielnych kibiców, którzy raz na cztery lata oglądają sport w telewizji i znają się na wszystkim najlepiej" - rozgniewał się Bukowiecki.