Po biegaczkach Margaricie Koczanowej i Kryscinie Cimanouskiej 26-letnia Maria Żodzik (a lada moment 27-latka, bowiem urodziny obchodzi 19 stycznia) ma szansę stać się trzecią lekkoatletką z Białorusi, która w ostatnim czasie będzie reprezentantką polskiego sportu. Żodzik w 2020 roku sięgnęła po tytuł mistrzyni w swoim kraju, a następnie została powołana do kadry Białorusi na igrzyska olimpijskie w Tokio. Znalazła się jednak w trójce lekkoatletów ze swojego kraju, których koniec końców jednostka ds. Integralności Lekkoatletycznej (AIU) nie dopuściła do startu. Dlaczego? Ponieważ federacja w jej kraju nie spełniła minimalnych wymogów dotyczących badań określonych w przepisach antydopingowych. To był potężny cios dla lekkoatletki, o czym dowiedziała się na niespełna tydzień przed najważniejszą imprezą. Maria Żodzik reprezentantką Polski? "Wniosek o obywatelstwo w najwyższej instancji" Maria przybyła do naszego kraju - jak sięga pamięcią wiceprezes PZLA Tomasz Majewski - w czasie pandemii koronawirusa, na przełomie 2021 i 2022 roku. Reprezentuje klub KS Podlasie Białystok, a jej trenerem jest Robert Nazarkiewicz. O Żodzik, która w minioną sobotę podczas mityngu lekkoatletycznego w Toruniu przeskoczyła poprzeczkę na wysokości 1.94 m, dopiero jednak może zrobić się bardzo głośno. Trwa bowiem procedura, aby pochodząca z Białorusi lekkoatletka otrzymała polskie obywatelstwo. Niniejszym wicesternik związku dał do zrozumienia, że trwa walka z czasem, bo zawodniczki tej klasy bardzo potrzebuje żeński skok wzwyż po tym, jak karierę zakończyła Kamila Lićwinko. A "gra" toczy się o najwyższą stawkę, bo jak inaczej określić plan, aby Żodzik już za kilka miesięcy, podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu, przywdziała trykot naszego kraju. - Mamy nadzieję, że wszystko uda się doprowadzić do takiego finału. Nie wszystko jest takie proste. Niemniej jej trzyletnia karencja kończy się 20 czerwca, czyli jeszcze przed terminem kwalifikacji do igrzysk. Wobec tego liczę, że zdążymy przeprowadzić wszystko, co trzeba, na panelu World Atheltics, który w dodatku nie zbiera się zbyt często. Natomiast wszelkie starania rozpoczniemy tak szybko, jak tylko będziemy dysponować wszystkimi potrzebnymi dokumentami, na czele z polskim obywatelstwem - uzupełnił były doskonały kulomiot, dwukrotny mistrz olimpijski. Równoległe działania muszą być podjęte w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim, aby po spełnieniu wymogów prawnych, "błogosławieństwu" Światowej Lekkoatletyki, na końcu nic nie stanęło na przeszkodzie w doprowadzeniu do "misji Paryż". Maria Żodzik sama może ułatwić sobie zadanie. Celem igrzyska w Paryżu - Cały ten proces mamy już "przećwiczony" na innych zawodniczkach i miejmy nadzieję, że już wkrótce będziemy mieć w naszych szeregach naprawdę bardzo dobrą skoczkinię - optymistycznie akcentuje Majewski, mając na myśli wspomniane na wstępie Koczanową i Cimanouską. Wiceprezes PZLA dodaje, że każda z nich ma za sobą inną historię życiową. Pozostaje jeszcze jeden "szczegół" - równie ważny, żeby Maria mogła wystartować w stolicy Paryża. Skoczkini wzwyż powinna jeszcze spełnić minimum, które wynosi 1.97 m. Już w pierwszym starcie przed kilkoma dniami była bardzo bliska tego zadania, ale przed nią jeszcze cały sezon halowy oraz letnie starty. Na razie startować może tylko w Polsce. - Oby wywalczyła minimum, co wszystko załatwi. Jakby coś jednak nie poszło po myśli, to Maria załapie się z wirtualnego rankingu. Przypomnijmy, że w minionym roku miała czternasty wynik na świecie. Innymi słowy, jeśli teraz w rankingu pojawiłaby się jako Polka, a nie Białorusinka, to już miałaby wirtualną kwalifikację. Natomiast z obywatelstwem będzie mogła wziąć udział także w mistrzostwach Polski, gdzie oczywiście są do zdobycia wysokie punkty. Jednak liczymy, że wszystkim nam i przede wszystkim sobie ułatwi zadanie, jeśli zaliczy minimum. Wtedy sytuacja będzie dużo czystsza - akcentuje wiceprezes "królowej związku".