Ledwie dwa dni temu, podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w Chorzowie, Wojciech Nowicki pewnie wygrał rywalizację młociarzy, po raz drugi w tym sezonie przekraczając granicę 80 metrów (80,02 m). Było to jego siódme zwycięstwo w ósmej w tym roku rywalizacji - przegrał jedynie w czerwcu Bydgoszczy z Rudym Winklerem, i to nieznacznie. - Dla mnie i trenerki najważniejsze było to, bym rzucał w tych zawodach równo. Na tym się skupiałem. Fajnie, że choć raz udało się przekroczyć 80 metrów. Tym bardziej że jestem w naprawdę ciężkim treningu. Mam nadzieję, że za miesiąc, jak będę świeży i wypoczęty, to młot będzie latał znacznie dalej - powiedział po tych zawodach mistrz olimpijski. Co ważne, miał świetne wyczucie koła, w każdej próbie uzyskiwał co najmniej 77,5 metra, był zdecydowanie najlepszy. I to mimo potężnego upału. Dziś na podobne warunki lekkoatleci trafili w węgierskim Szekesfehervarze, gdzie odbywa się tradycyjny memoriał Istvána Gyulaia, byłego lekkoatlety, ale też przed laty sekretarza generalnego IAAF. Zaskakująca forma Mychajły Kochana. Ukrainie zaskoczył mistrza olimpijskiego W stawce tym razem nie było Winklera, ale ponownie pojawili się wszyscy trzej medaliści z igrzysk w Tokio i mistrzostw świata w Eugene (Nowicki, Paweł Fajdek, Eivind Henriksen) oraz niezwykle groźni: Węgier Bence Halász i Ukrainiec Mychajło Kochan. Obaj atakują najlepszych, Kochan był czwarty w Tokio (80,39 m), Halász piąty w Eugene (80,15 m). Ukrainiec dziś zaliczył najlepszy konkurs w tym sezonie, a przecież w weekend też startował, tyle że w mistrzostwach Europy do lat 23 w Espoo. Tam zdobył złoto z najlepszym w sezonie wynikiem 77,21 m, dziś poprawił się o ponad dwa metry. I co ważniejsze - 22-latek triumfował zasłużenie, w trzech ostatnich próbach uzyskał trzy najlepszy wyniki w konkursie. W piątym podejściu - 79,37 m. Wojciech Nowicki się poprawił, Paweł Fajdek nie dał sobie kolejnych szans Nowicki nie rzucał dziś tak daleko, ale w trzech pierwszych kolejkach regularnie się poprawiał, mniej więcej o metr. Rezultat 77,76 m dawał mu trzecie miejsce, jeszcze za Halászem (77,82 m). Tyle że Polak w swoim ostatnim podejściu uzyskał wynik 77,89 m - o 7 cm dystansując rywala. Węgier mógł jeszcze skutecznie odpowiedzieć, rzucał po mistrzu olimpijskim, ale miał "tylko" 77,82 m. "Dobry start po starcie i wczorajszej pełnej siłowni" - napisała na twitterze trenerka Nowickiego Joanna Fiodorow. Takie wyniki są na razie marzeniem dla Pawła Fajdka, który za miesiąc w Budapeszcie powinien bronić złotego medalu podczas mistrzostw świata. Na razie jego forma nie wygląda za dobrze. W niedzielę w Chorzowie Polak miał zaledwie jedną z sześciu liczonych prób, choć i tak zajął ostanie miejsce. Dziś wszystkie trzy rzuty nie zostały zmierzone - Fajdek nie załapał się więc do ośmiosobowego finału. Choć do tego wystarczało mu zaledwie 71,5 m... - Bardzo żałuję, że Pawłowi nie idzie. Wolałbym, żeby nasza rywalizacja wyglądała zupełnie inaczej, żebyśmy znowu brylowali na rzutniach świata - mówił Nowicki w Chorzowie. W kolejnym roku są jednak igrzyska i mam nadzieję, że tam będzie pełnia mocy - dodał młociarz Podlasia Białystok. Kolejna rywalizacja obu naszych mistrzów - za półtora tygodnia podczas mistrzostw Polski w Gorzowie.