- Jest dobrze. Nic mnie nie boli, trening wykonałam w stu procentach, a teraz trzeba czekać tylko na efekty. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jak tak dalej pójdzie będą kolejne rekordy - zapewniła. Zawodniczka AZS AWF Poznań po raz pierwszy przygotowywała się do sezonu w RPA. - Nowością były dla mnie przede wszystkim treningi na wysokości. Potchefstroom - miasto, w którym się zatrzymaliśmy leży prawie na 1500 m n.p.m. Na początku trochę mnie zatykało i dosyć długo trwało zanim się w pełni zaaklimatyzowałam - przyznała. Potem było już coraz lepiej, a zgrupowanie może zaliczyć, jak sama oceniła, do jednego z najcięższych, na których była. - Nie było łatwo. Zrobiliśmy naprawdę dużo. Nie skupialiśmy się na jednej rzeczy. Była i siła, i technika, i sprawność - powiedziała. Niespełna 25-letnia zawodniczka od jesieni dołączyła do grupy prowadzonej przez Krzysztofa Kaliszewskiego. - Trening niezbyt się różni od tego, który wykonywałam wcześniej. Trudno mi jednak w tej chwili oceniać. Na to przyjdzie jeszcze czas - podkreśliła. W RPA rekordzistka świata większość czasu spędziła w hotelu. - Bałam się wychodzić - przyznała - nic się nikomu wprawdzie nie stało, ale nasłuchałam się różnych historii i zważając na bezpieczeństwo wolałam zostać w ośrodku. Włodarczyk, znana z zamiłowania do zwiedzania i tym razem korzystała z wolnej chwili, by poznać nowe miejsca. - Tylko niedziele mieliśmy wolne od treningu, więc wtedy trochę pojeździliśmy. Nie za wiele tego było, ale obowiązkowe w RPA safari zaliczyłam - powiedziała. Mistrzyni globu letni sezon rozpocznie 24 kwietnia mityngiem Grand Prix IAAF w Dakarze, zaliczanym do cyklu Challengu w rzucie młotem. Do tego czasu Włodarczyk będzie trenować na warszawskiej Skrze. Po powrocie z Afryki pojedzie jeszcze na ostatni szlif do Centiewa