Włodarczyk jednak zmieniła zdanie. Latem skończy 40 lat. Wycofuje obietnicę
Niespełna przed rokiem Anita Włodarczyk oznajmiła w studiu Polsatu Sport, że igrzyska w Paryżu na pewno będą jej ostatnim olimpijskim startem. Mocno w to wierzyła, ale życie napisało własny scenariusz. Dzisiaj najlepsza polska młociarka nie wyklucza udziału w IO Los Angeles 2028. - Jeśli na treningach i w mojej głowie będzie jak teraz, to mogę startować jeszcze za trzy lata - mówi w rozmowie z "Faktem".

W piątek, 23 maja, Anita Włodarczyk rozpoczyna sezon. Zobaczymy ją w Memoriale Janusza Kusocińskiego na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Zapowiada, że jest w stanie rzucić młotem 72 m. Takie odległości uzyskiwała w ostatnich dniach podczas treningów w upalnym Katarze.
Od jakiegoś czasu w każdej rozmowie z naszą trzykrotną mistrzynią olimpijską powraca temat zakończenia kariery. W sierpniu sportsmenka obchodzić będzie 40. urodziny. Klimatu igrzysk miała już nigdy nie poczuć. Sama złożyła taką deklarację w ubiegłym roku w Paryżu.
Okazuje się jednak, że występ w Los Angeles 2028 nie jest wizją niemożliwą do zrealizowania.
Włodarczyk nie składa broni. Kolejna szarża na olimpijskie złoto wciąż realna
- Jestem zdrowa, mam chęci do pracy, ale czas pokaże. Gdy teraz o tym pomyślę, to jednak jest kawał czasu. Ale jeśli na treningach i w mojej głowie będzie jak teraz, to mogę startować jeszcze za trzy lata - zapewnia Włodarczyk w rozmowie z "Faktem".
- Nie chcę mówić i myśleć, kiedy ma być koniec mojej kariery - dodaje. - Gdybym ustawiła sobie w głowie, że we wrześniu Tokio podczas mistrzostw świata ma być mój ostatni start, bardzo dużo by mnie to emocjonalnie kosztowało. Jadąc na zawody, koncentrowałabym się nie na tym, na czym trzeba.
Po raz pierwszy olimpijskie ślubowanie składała w 2008 roku. W Pekinie zajęła wtedy czwartą lokatę. Kolejne trzy starty kończyły się już złotem - w Londynie, Rio de Janeiro i Tokio. W stolicy Francji ubiegłego lata ponownie trzeba się było pogodzić z miejscem tuż poza podium.
Po zasłużonym odpoczynku Włodarczyk znalazła w sobie dodatkowe pokłady motywacji i trenuje nadal z nadzieją na kolejne sukcesy. Na zmierzch kariery nic nie wskazuje. Zresztą nie pozwalają na to uzyskiwane rezultaty.
- Trzykilogramowym młotem rzucam na odległość 84,10, czyli niewiele mniej niż przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio cztery lata temu. Nic mnie nie boli. Budzę się i czuję się świetnie. To jest niesamowite - nie kryje entuzjazmu.
Niebagatelną rolę odegra w piątek odporność na zmianę klimatu. Na Półwyspie Arabskim temperatury przekraczają 40 stopni C. W Polsce nie dochodzą do dwudziestu.


