Przed rozpoczęciem mistrzostw Europy w lekkiej atletyce w Amsterdamie Lewandowski, który ostatecznie przywiózł do Polski srebrny medal w biegu na 800 metrów dał się ponieść i skrytykował piłkarzy i kibiców. Pisownia oryginalna - " No i zaczynamy zabawę. Jutro eliminacje na 800m Mistrzostw Europy w Amsterdami. Ciekawe czy ktoś w PL ma z tego powodu flagę na aucie?? A może ktoś wziął wolne w pracy żeby zobaczyć najlepszych Polskich lekkoatletów w akcji?? W sumie po co...mamy w naszej reprezentacji tylko Mistrzów Świata i Rekordzistów Świata, nic wielkiego" - napisał lekkoatleta. Później do pieca dorzucił jeszcze Adam Kszczot. Razem z Lewandowskim dobiegli w Amsterdamie w biegu na 800 metrów na dwóch pierwszych miejscach. "Sukcesy wielu znamienitych sportowców są spychane na boczny tor.(...) Staram się to jednak jakoś rozumieć. Piłka nożna jest banalnym sportem. Zapamiętanie kilku prostych zasad nie stanowi dla nikogo najmniejszego problemu. Inaczej jest w innych sportach zarówno indywidualnych jak i drużynowych, które stoją na wyższym poziomie, gdzie tych reguł jest więcej i trudniej je ogarnąć" - powiedział Kszczot. W mediach społecznościowych zawrzało. Do dyskusji włączył się także Zbigniew Boniek, który na Twitterze życzył lekkoatletom samych sukcesów. Swoje trzy grosze do tej sprawy dorzucił też Witold Bańka. - Uważam, że takie kłótnie i dyskusje nie są nikomu do niczego potrzebne. My powinniśmy tworzyć wielką sportową rodzinę. Wielokrotnie moim koleżankom i kolegom uprawiającym zawodowo sport, powtarzałem, że nie zatrzymamy trendu popularności piłki nożnej. Nie ma sensu obrażać się, walczyć, rywalizować. Piłka nożna była, jest i będzie najpopularniejszą dyscypliną sportu w naszym kraju. Wspólnie powinniśmy się zastanowić, jak razem promować np. wioślarstwo, kajakarstwo czy lekką atletykę i sprawić, aby stały się dużo bardziej masowe. Na tym trzeba się skupić, a nie na rywalizacji z piłkarzami, bo to jest pozbawione sensu. Środki finansowe, które płyną do futbolu są związane z jego ogromną popularnością. To coś zupełnie normalnego - powiedział w rozmowie z Interią. Krzysztof Oliwa