Gdy w Rzymie Ewa Swoboda sięgała po srebrny medal mistrzostw Europy, wszystkim sprinterkom wiało w plecy. W każdym z jej biegów była to prędkość +0,7 m/s - warunki wręcz idealne do uzyskiwania doskonałych czasów. Polka zbliżyła się do granicy 11 sekund, została wicemistrzynią Europy (11.02 s). I wcale nie przeszkadzało jej to, że po raz pierwszy w tym roku nie udało jej się zejść poniżej 11 sekund. Na to jest czas, a może nawet i na rekord Polski, do którego Swoboda zbliżyła się już na jedną setną sekundy. I pewnie w olimpijskim roku chciałaby go poprawić. A może to też być warunek konieczny, by znaleźć się w olimpijskim finale. Swoboda na podium, choć prowadziła w połowie dystansu. Fatalne warunki dla sprinterek Ten finał odbędzie się na Stade de France, Diamentową Ligę zorganizowano tym razem na mniejszym obiekcie Stade Charléty, niecałe 15 km na południe od paryskiej chluby. Bez największych gwiazd z USA czy Jamajki, nie wykorzystały one okazji, by już teraz zapoznać się z europejskimi warunkami do biegania. Była jedynie Tamara Clark, która w amerykańskich zmaganiach przedolimpijskich była w finale szósta, choć z czasem znacznie poniżej 11 sekund. W igrzyskach jednak nie wystąpi, tę szansę mają tylko trzy najlepsze sprinterki z USA. Były za to czołowe Europejki, choć bez mistrzyni kontynentu Diny Asher-Smith. Swoboda świetnie wyszła z bloków, w połowie dystansu minimalnie prowadziła przed Patrizią van der Weken i Gambijką Giną Bass Bitaye. Mocno wiało w twarz, pomiar wskazywał -2,0 m/s - tu nie było szans na rewelacyjne wyniki, jakie często przecież padają w Diamentowej Lidze. Gdy w Bydgoszczy Swoboda walczyła o złoto mistrzostw Polski, w to w półfinale zmagała się z wiatrem -2,4 m/s, a w finale -1,0 m/s. I została mistrzynią kraju z rezultatem 11.11 s. Teraz w drugiej połowie dystansu nieco osłabła, a może raczej - rywalki lepiej wytrzymały dystans w tych warunkach. Łatwiej było zawodniczce z Luksemburga, ona biegła po skrajnym torze, trybuny trochę jednak "zbierały" moc tego wiatru. Van der Weken pokazywała się już ze znakomitej strony w sezonie halowym, ale błyszczała i na stadionie. W półfinale w Rzymie miała 11.00, z idealnym wiatrem (+2,0 m/s). W finale do Polki straciła zaledwie jedną setną, została bez medalu. Dziś finiszowała w 11.06 s - wygrała, stać ją z pewnością na bieganie jeszcze szybsze. Druga była Bass Bitaye (11.09 s), trzecia zaś Swoboda (11.16 s). Przed nimi teraz kluczowe tygodnie - życiowa forma musi przyjść dokładnie za miesiąc, na początku sierpnia.