Malwina Kopron w tym sezonie najdalej rzuciła na początku czerwca. W Bydgoszczy uzyskała wynik 71,23 m. Z takim rezultatem trudno będzie o walkę o wysokie lokaty w zbliżających się mistrzostwach świata w Budapeszcie (19-27 sierpnia). W niedawnych mistrzostwach Polski, jakie odbywały się w Gorzowie Wielkopolskim, Kopron przegrała o kilkadziesiąt centymetrów z Anitą Włodarczyk. 28-latka liczy jednak na to, że w najbliższych dniach jeszcze mocniej zaciśnie zęby i jednak na docelowej imprezie w tym sezonie rzuci daleko. Polska sztafeta spadła w przepaść. Trener przybity tym, co się stało Celem Malwiny Kopron finał MŚ i minimum olimpijskie - Wierzę, że choć mam problemy zdrowotne, to uda mi się jeszcze odbić. Mam nadzieję, że nastąpi to już w Budapeszcie. Ból trochę mnie ogranicza, ale jak zejdę trochę niżej na nogach i pokażę moją szybkość, to młot zacznie w końcu latać - powiedziała Kopron. Zawodniczka KS Wisła Puławy nie ukrywa, że dla niej celem na ten sezon jest uzyskanie minimum na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Paryżu. To wynosi 74,00 m. - Chciałabym mieć spokojną głowę w przygotowaniach do kolejnego sezonu. W Budapeszcie celuję w finał. Mam świadomość tego, że walka o medal będzie bardzo trudna - mówiła Kopron, która formę na MŚ będzie szlifowała w Spale. Malwina Kopron straszliwie cierpi Zapytana o problemy zdrowotne, z jakimi się boryka, odpowiedziała: - Jest źle z moim zdrowiem. Mam zapalenie stawu biodrowo-krzyżowego i kaletki biodrowej. Przez to mam wyłączony prawy pośladek. Mam bardzo duży problem z aktywacją. Najgorzej jest przy rzucaniu, ale też przy spaniu. Bardzo mnie to ogranicza. Próbuję złapać napięcie po prawej stronie, ale przez to, że noga nie pracuje tak, jak powinna, jest bardzo ciężko. Mam naprawdę duży problem, bo im niżej schodzę na nogach, tym bardziej boli. A powinnam kręcić nisko, bo rzuca się właśnie z niskich nóg. Tak naprawdę powinnam odpocząć, ale nie ma kiedy. Kopron niemal ciągle jest na środkach przeciwzapalnych. Bierze też zastrzyki. To tylko pokazuje, jak cierpi nasza młociarka. Po tym jak jej dziadek Witold Kopron pokonał problemy zdrowotne, wróciła do treningów z nim. Przygotowania do sezonu zaczynała jednak z Jolantą Kumor. Niewiele zabrakło, a w mistrzostwach Polski nie stanęłaby na starcie. Nie wynikało to jednak z kłopotów ze zdrowiem, a z problemami natury formalnej. Okazało się, że jej klub zapomniał w terminie potwierdzić jej start. Początkowo zatem Kopron nie było na listach startowych. Została dopisana dopiero po zapłaceniu umownej kary do Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Sprawił sensację i przyznał: myślałem, że już nic ze mnie nie będzie