Rzymskie mistrzostwa Europy były pierwszym z dwóch najważniejszych momentów w tym lekkoatletycznym sezonie, tym drugim staną się oczywiście igrzyska w Paryżu. Dla Wojciecha Nowickiego zmagania na Stadio Olimpico były jedynie, jak sam mówił, przerwą w treningach, nie spodziewał się nawet, że jest w stanie rzucić pod 81 metrów. A tymczasem sięgnął po złoto, w ostatniej próbie zabrał je Węgrowi Bence Halaszowi. A później dzielił się wrażeniami w rozmowie z Tomaszem Kalembą z Interii: - Po tym rzucie śmiałem się, że chyba Bence mnie znienawidzi. Już wydawało się, że wygra, a tymczasem znowu go przerzuciłem. To już trzecie takie zawody, bo ostatnio było tak w Budapeszcie, a wcześniej w Monachium. Jego trener tylko pokiwał głową do mojej trenerki. Kapitalny pierwszy rzut Pawła Fajdka. Wielki mistrz pokazał pazur, oby tak dalej Do tego najważniejszego rewanżu dojdzie za sześć tygodni w Paryżu, wtedy jednak, w walce o olimpijskie medale, głównym faworytem do złota będzie Kanadyjczyk Ethan Katzbrg. Nowicki, ale i Paweł Fajdek, szykują szczyt formy na przełom lipca i sierpnia, bo sami przecież powtarzają, że w już dość zaawansowanym sportowo wieku nie jest łatwo o to dwa razy w sezonie. Mniejszych starć będzie zapewne kilka, a pierwsze z nich odbyło się już w Memoriale Ireny Szewińskiej. Ten zaś, organizowany w Bydgoszczy, ma wysoką rangę World Athletics Continental Tour Gold. Nowicki by więc faworytem, atakować mieli go dwaj pozostali medaliści z Rzymu Halasz i Kochan, a tu... nagle wyskoczył zza ich pleców Paweł Fajdek. Pięciokrotny mistrz świata do dziś miał rekord sezonu na poziomie 77.50 m, we Włoszech dało mu to szóstą pozycję. Wszedł do klatki jako czwarty i... posłał młot na 79.43 m. Sam był zadowolony już w chwili, gdy młot opuścił jego ręce, świadczył o tym wyjątkowo głośny okrzyk. Problemy Bence Halasza, Wojciech Nowicki i Mychajło Kochan blisko siebie. A nad wszystkimi - Fajdek Nowicki, Halasz i Kochan rzucali jednak w Rzymie dalej, wydawało się, że konkurs może odbywać się na wybitnym poziomie. Tak jednak nie było, Węgier w żadnej próbie nie dorzucił sprzętu do 75. metra, co należy uznać za duże rozczarowanie. Przegrał nawet z Grekiem Hristosem Frantzeskakisem, to jednak sensacja. Kochan zaś w każdej z pięciu prób przerzucał specjalnie wyznaczoną linię 75. metra, poprawiał się raz za razem, ale zakończył z wynikiem 77.84 m. Dawało mu to trzecie miejsce, za Fajdkiem, ale i Nowickim, a ostatni rzut zepsuł. Nowicki w najlepszym rzucie miał 77.91 m, ale to przecież... mistrz szóstych kolejek. W Bydgoszczy się jednak nie poprawił i z nieco skwaszoną miną wyszedł z klatki, złożył przy tym gratulacje wchodzącemu do niej Fajdkowi. A ten, już na luzie, chciał przebić 80 m. Nie dał rady, rzut był w okolice 77. metra, a do tego wypadł z koła. Miał jednak satysfakcję, wygrał cały memoriał. A do kolejnego starcia naszych dwóch mistrzów dojdzie już w niedzielę w Poznaniu. - Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz wygrałem zawody. Jest dobrze, ale chcę już tych 80-ek, chcę je znów powąchać - mówił Fajdek w Polsacie Sport.