Wielki powrót króla naszego sprintu. Polska w finale, to bilet do Japonii
Od brązowego medalu w finale mistrzostw Europy w Monachium w 2022 roku polskiej sztafecie 4x100 metrów raczej nie powodziło się zbyt dobrze. Trudno było się też spodziewać, by Polacy wywalczyli bezpośrednią kwalifikację na MŚ w Tokio już w sobotnich kwalifikacjach. A tymczasem pobiegli wspaniale, zaś ostatnia setka Dominika Kopcia, który stracił całą zimę, była imponująca. Biało-Czerwoni zajęli w biegu drugie miejsce (38.43 s), awansowali do niedzielnego finału. I wywalczyli przepustkę do Japonii.

World Athletics Relays w Kantonie to dla lekkoatletów zainteresowanych biegami rozstawnymi impreza niemal docelowa. Właśnie w Kantonie rozdawane są przepustki do wrześniowych mistrzostw świata, ekipy z tych zawodów zajmą 14 z 16 miejsc w Tokio. Już wcześniej ta sztuka udała się sztafecie mieszanej 4x400 metrów, na którą mocno postawili dzisiaj trenery Marek Rożej i Aleksander Matusiński. A później nie udało się sprinterkom z 4x100 metrów, po fatalnym przekazaniu pałeczki na zmianie między Magdaleną Stefanowicz i Krysciną Cimanouską.
W męskich zmaganiach 4x100 metrów Biało-Czerwoni, mimo powrotu do startów Dominika Kopcia, na pewno do grona faworytów nie należeli.
World Relays 2024 w Kantonie. Fantastyczny występ Polaków, świetne zmiany. I poezja w wykonaniu Dominika Kopcia na końcu
Polacy pobiegli już w pierwszej z czterech serii. Awans do finału uzyskiwały tylko dwie najlepsze sztafety, nie było żadnej walki o czasy, by ewentualnie z nimi liczyć na kwalifikację. Stawka nie wydawała się być jakoś szczególnie mocna, w innych seriach byłoby pewnie o to trudniej, ale przecież akcji Wielkiej Brytanii, Francji czy Ghany stoją nieco wyżej.
Polacy tymczasem spisali się na medal. Patryk Krupa, Oliwier Wdowik, Łukasz Żak i Dominik Kopeć pobiegli doskonale. A Kopeć na finiszu pobił samego siebie, na tej zmianie zmierzono mu 9.15 s. To zaś dało drugą pozycję. Czas Polaków - 38.43 s, był gorszy tylko od wyniku Brytyjczyków (38.18 s). To piąty wynik w historii naszej lekkiej atletyki.
A przypomnijmy, że na początku lata w zeszłym roku Kopeć biegał 100 metrów poniżej 10.10 s, był w znakomitej formie. Nie udało mu się jednak zdobyć kwalifikacji na igrzyska, tam poleciał tylko Wdowik. W hali Wdowik też biegał, Kopeć zrezygnował ze startów. I już w Kantonie pokazał, że jest w świetnej dyspozycji.
Krupie na pierwszej zmianie zmierzono znakomite 10.26 s, był najlepszy w stawce. Wdowik przebiegł przeciwległą prostą w 9.31 s, Żak miał na łuku 9.77 s. Kopeć, przejmując pałeczkę, walczył o drugą lokatę. Brytyjczyk Eugene Amo-Dadzie był z przodu, ale Francuz, Koreańczyk i Ghańczyk - niemal obok. I Polak zrobił swoje, na kresce jeszcze się rzucił, choć nie było to już potrzebne.