Pia Skrzyszowska przyleciała do Paryża z jednym z najlepszych czasów w tym roku na świecie - 12.37 s. W znakomitej formie, bo przecież pokazała ją już w lipcu w Hengelo, a później w La Chaux-de-Fonds. Na jedną setną sekundy zbliżyła się do rekordu Polski Grażyny Rabsztyn. Ten rekord może paść w każdej chwili, Skrzyszowska jest już gotowa do rzeczy naprawdę wielkich A jednocześnie startuje w takiej konkurencji, że jeden maluteńki błąd może zniweczyć wszelkie marzenia. I całą kilkuletnią pracę oraz przygotowania do najważniejszej imprezy. Pia Skrzyszowska w półfinale 100 m przez płotki. Pierwszy pojedynek z Jasmine Camacho-Quinn 23-letnia warszawianka do biegów eliminacyjnych przystąpiła więc jako faworytka, a przynajmniej - jedna z faworytek. Przejście tego etapu miało być podstawą, choć ewentualne niepowodzenie i tak gwarantowało repasaże. Awans zaś zyskiwały trzy najlepsze płotkarki w każdym biegu, trzy z najlepszymi czasami musiały czekać do ostatniego z biegów eliminacjnych. Zanim Skrzyszowska ruszyła w swojej serii, na bieżni pojawiły się dwie inne wielkie gwiazdy: rekordzistka świata Tobi Amusan i Amerykanka Alaysha Johnson. Obie pewnie awansowały, Amusan z czasem 12.49 s, Johnson - 12.64 s. A jako trzecia: Jamajka Janeek Brown (12.84 s). A później tartan na Stade de France należał już do mistrzyni Polski i jej siedmiu rywalek. Z tych najpoważniejszych kandydatek do medalu, byłą tylko jedna: Portorykanka Jasmine Camacho-Quinn. Obrończyni złota z Tokio w tym roku nie pobiegła tak szybko, jak nasza gwiazda, bo "tylko" w 12.39 s, ale niemal wszystkie ich bezpośrednie pojedynki wygrywała. A do tego była jeszcze Brytyjka Cindy Sember, biegająca w okolicach 12,5 s oraz pięć pozostałych płotkarek już jednak słabszych. Niespodzianek tutaj nie było, choć Skrzyszowska zaczęła źle. Traciła nawet do Bahamki Denishy Cartwright, i to sporo. Później jednak przyspieszyła, wrócił rytm, finiszowała trzecia - w 12.82 s. Z malutką zaliczką nad Bahamką. Wygrała Chamacho-Quinn (12.42 s), przed Sember (12.72 s). - Ale wstyd - skomentował przed kamerą Eurosportu. - Pewnie dostanę ochrzan. Ale miałam być w trójce, jestem. Często tak mam, że słabo biegam eliminacje, a później się budzę. Proszę nie oceniać mnie po tym biegu - zaapelowała. Kolejne kandydatki do półfinału też w formie. Dobre czasy w Paryżu Zostały więc jeszcze trzy biegi, a w nich kolejne płotkarki, które mogą liczyć na miejsce w finale. W trzecim triumfatorki: Amerykankę Massai Russell i Holenderkę Nadine Visser (12.53 s) od trzeciej mistrzyni Europy Cyreny Samby-Mayeli (12.56 s) dzieliły centymetry. Obu zaś zmierzono ten czas, co do tysięcznej części sekundy. W następnym zaś formę potwierdziła aktualna mistrzyni świata - Danielle Williams. Jamajka wygrała w 12.59 s, przed Irlandką Sarah Lavin (12.73 s) i słabnącą na dystansie wicemistrzynią Europy Ditaji Kambundji (12.81 s). Później zaś dość wyraźnie przed resztą dobiegły do mety: dwie najszybsze kobiety w tym roku na świecie na tym dystansie: Jamajka Ackera Nugent (pierwsza, 12.65 s) i Amerykanka Grace Stark (trzecia, 12.72 s) oraz rekordzistka świata z hali, Bahamka Devynne Charlton (druga, 12.71 s). Z trzema najlepszymi czasami, spoza czołowych trójek, promocję bez repasaży wywalczyły: Charisma Taylor z Bahamów (12.78 s), Kanadyjka Mariam Abdul-Rashid (12.80 s) i Japonka Mako Fukube (12.85 s).