Wynik 6,60 nie był rezultatem, którego oczekiwał Kopeć, legitymujący się rekordem życiowym 6,56. Szybko jednak sam się zreflektował, że w końcu ze startu na start nie sposób bić "życiówek". - Fajne jest to, że delikatnie miałem możliwość porywalizować z mistrzem olimpijskim. Widziałem z boku, jak już odpuszcza końcówkę, ale i tak było dobrze być z nim w walce - podkreślił Kopeć. Dominik Kopeć zdradził, w jakie "życiówki" celuje 27-latek złapał wielki wiatr w żagle po tym, co stało się w ubiegłym roku w Monachium. Razem z kolegami ze sztafety 4x100 metrów wywalczył brązowy medal mistrzostw Europy na otwartym stadionie. I teraz idzie za ciosem w hali, prezentując bardzo wysoką formę. - Nie da się ukryć, że medal mistrzostw Europy dał nam wiele pewności siebie. Przemek Słowikowski, zaraz po Monachium, wykręcił świetny wynik na 200 m, mimo że wcześniej w ogóle się do tego nie przygotowywał. Ale wiem, jak ciężko trenuje, bo jeździmy razem na obozy przygotowawcze. Inni koledzy też robią bardzo fajne wyniki, niechby teraz rozkręciła się także reszta ekipy - powiedział zawodnik klubu KS Agros Zamość. Kopeć nieśmiało przyznaje, że w głowie ma teraz finał halowych mistrzostw Europy (2-5 marca), choć wcześniej nawet nie myślał, by tak poważnie traktować halę przed docelowymi przygotowaniami. Z myślą o Stambule od razu jasno stawia sprawę. - Żeby o czymś większym myśleć, trzeba zacząć biegać regularnie. Jeśli regularnie będę biegał w okolicach 6,60 i poniżej, to myślę, że bez problemów wejdę do finałowej rozgrywki. Z tego, co się orientuję, zazwyczaj wynik poniżej 6,60 w hali dawał medal, więc zobaczymy, co będzie w tym roku - powiedział nasz specjalista na "setkę", dla którego starty na 60 m są tylko przerywnikiem startowym od treningów. Kopeć z rozbrajającą szczerością odpowiedział na pytanie, czy starty w Atlas Arenie należą do jego ulubionych. - Są lepsze hale do biegania, ale nie ma co narzekać. Jeśli jest forma, to tak naprawdę na każdej nawierzchni będziemy kręcić wyniki - stwierdził. Zdaniem naszego lekkoatlety obecne bieganie i forma, jaką zbudował, nie są sufitem jego możliwości. Uważa, że ciągle drzemie w nim potencjał. - Moje małe marzenia to mieć wynik 10,10 na otwartym stadionie, a w hali 6,52-6,53. A to już byłoby naprawdę mocno! Myślę, że pomału staję się poukładanym sprinterem - szeroko uśmiechnął się Kopeć.