Czykier miał zamiar przejść eliminacje jak najmniejszym kosztem energetycznym i emocjonalnym, co w pełni mu się udało. Na korzyść Polaka podziałała też obsada jego serii, stąd szybko spostrzegł, że dość gładko może zapewnić sobie awans z pierwszego miejsca. I tak zrobił z czasem 7.66. - Jak już zobaczyłem, że po pierwszym płotku jestem pierwszy, to po prostu się rozluźniłem i rytmowo trzymałem bieg do końca. Nie było sensu się eksploatować, a cała zabawa zaczyna się dopiero później - mówił uśmiechnięty od ucha do ucha nasz płotkarz. Damian Czykier: Czas na tryb zabójcy, wczoraj była "petarda" Czykier nie tylko czuje, że obecnie znajduje się w szczytowym momencie kariery. Tak naprawdę zaczyna drugie, sportowe życie. - Wydaje mi się, że rozpocząłem nową karierę. Ta hala i wszystkie starty, które nastąpią później, to jakby nowy etap mojego życia - ogłosił 29-latek z rekordem życiowym 7.48, ciągle czekając na wielkie, międzynarodowe sukcesy. - Jestem przygotowany, ale finału nie mogę obiecać, bo na płotkach jest dużo zmiennych. Tutaj również inna jest nawierzchnia, która odbija na dechach i niestety nie przypomina toruńskiego tartanu. Będzie sporo loterii, ale mogę obiecać, że dam z siebie wszystko - zapewnia Czykier, mając doskonale w pamięci start w mistrzostwach Polski, gdzie musiał uznać wyższość Jakuba Szymańskiego, który w Belgradzie też awansował do półfinału. Jednak kolejne, bojowe słowa Czykiera, napawają już sporą dawką optymizmu. - Tak zwanego tryby zabójcy jeszcze nie włączyłem. Wczoraj na treningu forma była perfekcyjna, wszystko było "petardą", więc dyspozycja nie ma prawa uciec i dziś popołudniu też powinna być - zapowiedział zawodnik Podlasia Białystok. Artur Gac z Belgradu