Gdyby Sydney McLaughlin-Levrone zdecydowała się w Paryżu walczyć o olimpijskie złoto na płaskim dystansie 400 metrów, polscy lekkoatleci prawdopodobnie wróciliby do Polski bez choćby jednego medalu. Ten krążek, brązowy, przywiozła bowiem Natalia Kaczmarek, po fantastycznym wyścigu uległa tylko Dominikance Marileidy Paulino i reprezentującej Bahrajn Nigeryjce Salwie Eid Naser. Amerykanka wybrała bowiem ściganie się na 400 m przez płotki, jej pojedynek z Femke Bol określany był jako największe wydarzenie igrzysk w kobiecej części zmagań na Stade de France. Ale nim nie był, bo Holenderka nie wytrzymała tempa, które sama sobie narzuciła. Wiedziała, że aby pokonać rekordzistkę świata, musi od początku biec w tempie na rekord świata. To było za dużo, zapłaciła wysoką cenę na ostatniej prostej, choć "wyrwała" ostatecznie brąz. A McLaughlin-Levrone pobiła swój rekord świata, ustanowiony sześć tygodni wcześniej - obecny, już z Paryża, to 50.37 s. Pojedyek roku na 400 metrów 13 września w Brukseli. Choć bez Natalii Kaczmarek Czy McLaughlin byłaby w stanie w Paryżu zdobyć złoto także i w płaskiej rywalizacji? Pewnie tak, swoją fantastyczną dyspozycję potwierdziła w ostatnim dniu zmagań, w finale sztafet 4x400 m. Na swojej drugiej zmianie uzyskała czas 47.71 s, jeden z najlepszych w historii. Nie musiała się z nikim ścigać, rywalki były za jej plecami, nawet dodając 0,8 s (zwykle różnica w porównaniu do startu z bloków), to i tak wynik niesamowity. 25-letnia zawodniczka tylko raz w tym roku wystąpiła w biegu na 400 m - 9 czerwca w Nowym Jorku pokonała ten dystans w 48.75 s, przez ponad miesiąc był to najlepszy czas w 2024 roku. Przebiła go dopiero w Londynie Jamajka Nickisha Pryce, a później dwukrotnie Marileidy Paulino i raz - w finale igrzysk - Naser. I właśnie dlatego starcie Paulino z McLaughlin-Levrone w stolicy Belgii zapowiada się tak atrakcyjnie. Dominikanka jest niepokonana na jedno okrążenie od lipca zeszłego roku - wtedy zajęła trzecią pozycję w Memoriale Kamili Skolimowskiej w Chorzowie (za Natalią Kaczmarek i Lieke Klaver). A później wygrała wszystkie biegi, czy to w mistrzostwach świata, czy na igrzyskach, czy w Diamentowej Lidze. Z Amerykanką Paulino rywalizowała tylko raz, także w zeszłym roku. W Paryżu spotkały się w Diamentowej Lidze, miesiąc przed Chorzowem, Dominikanka pokazała niezwykłą moc na ostatniej prostej, pokonała McLaughlin-Levrone o blisko siedem dziesiątych sekundy (Kaczmarek finiszowała czwarta, za Naser). Amerykanka zrezygnowała później, z powodu kontuzji, z mistrzostw świata, ale w tym roku też jest niepokonana. Teraz jednak zapowiedziała, że przyleci do Europy na finał Diamentowej Ligi. Wystąpi tak na 200, jak i 400 metrów. Na dłuższym dystansie pierwszego dnia finału, czyli w piątek 13 marca. A na 200 metrów - w sobotę. I można się spodziewać, że na 400 metrów powalczy przy okazji z rekordem USA, który od 16 lat należy do Sanyi Richards-Ross (48.70 s). Zanim dojdzie do finału w Brukseli, lekkoatleci zmierzą się w ostatniej jednodniowej Diamentowej Lidze - w czwartek w Zurychu. Choć zacznie ją rywalizacja tyczkarek już w środę.