W pierwszym tegorocznym mityngu Złotej Ligi w Berlinie zajął w biegu na 400 m drugie miejsce (44,07) za rodakiem LaShawnem Merrittem, który uzyskał najlepszy w tym sezonie wynik na świecie 44,03. 24-letni Wariner pytany w niedzielę przez dziennikarzy czy nie jest zaskoczony porażką i szybkim biegiem 22-letniego Marritta, odparł: "Trochę tak, ale nie można mówić o jakiejś wielkiej niespodziance. Raz on jest trochę lepszy, raz ja. Tak było w poprzednim sezonie, ale w najważniejszym starcie, to ja zdobyłem w Osace złoty medal mistrzostw świata, a LaShawn srebrny". Mimo przegranej w Berlinie Wariner jest dobrej myśli i wierzy w zwycięstwo w pekińskich igrzyskach. "Nie boję się nikogo, sam dla siebie mogę być w tym roku największym przeciwnikiem. Jestem w stanie pobić rekord świata na 400 metrów jeszcze w tym roku. Rywalizacja może mi tylko w tym pomóc, lubię czuć na sobie czyjś oddech" - dodał uczestnik wrześniowego mityngu Pedro's Cup 2007 w Warszawie, którego znakiem rozpoznawczym są ciemne okulary. Biega w nich nawet gdy jest ciemno. Za rok, na Stadionie Olimpijskim w Berlinie, odbędą się mistrzostwa świata. "Jeśli zmieni się plan rozgrywania 200 i 400 m, być może spróbuję wystartować na obu dystansach, tak jak robił to Michael Johnson?" - wyjawił Wariner. Za najtrudniejszą konkurencję lekkoatletyczną uważa bieg na 100 m. "Najmniejszy błąd może kosztować porażkę. Nie ma czasu na jego skorygowanie, gdyż dystans jest zbyt krótki. Może jeszcze płotki są gorsze, ale to dlatego tak uważam, gdyż potwornie się ich boję". Wariner przypomniał, że nie od lekkiej atletyki zaczęła się jego przygoda ze sportem. "Najpierw trenowałem piłkę nożną i to właśnie mój ówczesny trener uznał, że powinienem spróbować rywalizacji na bieżni. Początkowo się broniłem, ale jak widać, miał nosa". Po pekińskich igrzyskach Amerykanin, legitymujący się rekordem życiowym na 400 m 43,45, planuje cztery starty. "Na pewno pobiegnę w Paryżu i Rzymie. Gdzie jeszcze? Tego na razie nie wiem". Podopieczny Clyde'a Harta interesuje się również koszykówką. "Podczas meczu finałowego ligi NBA będę trzymał kciuki za Celtów, gdyż jestem fanem Kevina Garnetta" - wyjawił Wariner.