Walka do ostatniego metra, fotofinisz rozstrzygnął. Radość Polaka w Diamentowej Lidze
Rywalizacja na 800 metrów w czwartkowych zmaganiach Diamentowej Ligi w Oslo ma być ozdobą całych zawodów. A ważną rolę będzie pełnił Polak - prowadzący bieg Patryk Sieradzki. Drugi z naszych reprezentantów, Bartosz Kitliński, też w Norwegii się pojawił, ale wystąpił w pierwszym biegu na tym dystansie, w przedprogramie do głównego dania. I po pasjonującym finiszu wygrał zmagania, odparł atak Norwega Sigurda Tveita.

Dla lekkoatletów, jeśli pominiemy imprezy mistrzowskie, nie ma ważniejszych startów niż te w Diamentowej Lidze. Owszem, niedawno do gry włączył się Michael Johnson ze swoim Grand Slam Track, gdzie nagrody finansowe są znacznie większe, ale jednak za oceanem odbywa się tylko rywalizacja w biegach. Bez pacemakerów, na średnich i długich dystansach ciężko tam o dobre wyniki.
W Diamentowej Lidze rezultaty to zaś podstawa. Już uzyskanie samego zaproszenia do startu oznacza spełnienie pewnego poziomu. Kilka dni temu w Gorzowie płotkarka Alicja Sielska mówiła, że marzy o takim występie, "bo to inna bajka". Bartosz Kitliński we wtorek we Francji pobił rekord życiowy na 800 metrów - w Montreuil finiszował trzeci, w 1:44.77. Wynik to doskonały jak na polskie warunki, ale w Diamentowej Lidze trzeba biegać jeszcze o sekundę szybciej.
Tyle że Polak dostał do Oslo zaproszenie, mimo że miał w nogach wyczerpujący bieg. Do zmagań "krajowych" w przedprogramie, choć bardziej tu można powiedzieć, ze "skandynawskich". I skorzystał, przyleciał do Norwegii, by poczuć też tę atmosferę. Nasz 21-letni zawodnik, urodziny miał wczoraj, już wkrótce może stać się częścią tego elitarnego świata 800-metrowców.
Bartosz Kitliński najlepszy w Oslo. Triumf w Diamentowej Lidze, choć nie był to główny bieg. Walka do ostatniego metra
Patrząc na czasy z tego sezonu, faworytami tej rywalizacji mieli być Polacy: Bartosz Kitliński i Jakub Chmielarz. Tego ostatniego zabrakło jednak na starcie, Kitliński musiał sobie radzić sam. Polak swoją ambicją zaskoczył nawet norweskich pacemakerów, bo... po 100 metrach był na czele stawki. Później dostosował się do tempa prowadzących bieg, to jednak nie było piorunujące.
Pierwsze okrążenie wszyscy pokonali w nieco ponad 51 sekund, Kitliński zajmował drugie miejsce. Wkrótce objął prowadzenie i już go nie oddał, choć wcale nie było łatwo. Tempo Polaka utrzymał tylko Norweg Sigurd Tveit, po wyjściu na ostatnią prostą był tuż za naszym zawodnikiem. Walczyli bark w bark, Kitliński biegł przy krawężniku, pokonał krótszy dystans. I może to właśnie przesądziło.
Wygrał w czasie 1:47.25, czyli o 2,5 s gorszym niż we wtorek. Tveit uzyskał 1:47.34.
Wcześniej - na podobnej zasadzie - odbyła się też rywalizacja na 1500 metrów, z udziałem Wiktora Miłkowskiego. Polak zajął szóste miejsce - z czasem 3:42.28. Wygrał Norweg Kristian Uldbjerg Hansen (3:34.84).
