Z uwagi na niszczenie przez rząd Rosji dowodów stosowania dopingu reprezentantów tego kraju, WADA wnioskuje o wykluczenie rosyjskich sportowców z międzynarodowej rywalizacji. Jeśli Rosja nie podejmie realnej walki z dopingiem, może zostać nawet wykluczona z przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. "Jest nawet gorzej niż mogliśmy przypuszczać" - powiedział były szef WADA Richard W. Pound, który kierował komisją badającą doping w rosyjskiej lekkiej atletyce. Niezależna komisja zajmowała się zarzutami, że rosyjscy lekkoatleci płacili własnym urzędnikom od spraw walki z dopingiem za dostarczenie im zakazanych substancji i tuszowanie pozytywnych testów antydopingowych. WADA wnioskuje także o to, aby rosyjskie laboratorium antydopingowe straciło akredytację pozwalającą na oficjalne prowadzenie badań antydopingowych. Jednym z powodów - jak napisano w oświadczeniu WADA - są potwierdzone przypadki "bezpośredniego ingerowania" władz Rosji w przebieg procesu badawczego. W tuszowaniu dopingu u sportowców udział brała także Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB), której funkcjonariusze mieli pracować w moskiewskim laboratorium. WADA rekomenduje, żeby szef głównego laboratorium w Rosji do walki z dopingiem Grigorij Rodczenkow został dożywotnio pozbawiony tego stanowiska. Raport sugeruje także, że pięciu rosyjskich zawodników, w tym mistrzyni olimpijska na 800 m z Londynu Maria Sawinowa, i trenerów powinno dostać dożywotni zakaz startów za udział w aferach dopingowych. WADA powołała trzyosobową komisję, kierowaną przez byłego prezesa tej organizacji Richarda W. Pounda, żeby zbadać sprawę skandalu dopingowego, pierwszy raz przedstawioną na antenie niemieckiej telewizji w filmie dokumentalnym z grudnia ubiegłego roku. Twierdzono w nim, że rosyjska lekkoatletyka jest nękana przez doping. Czytaj także: Szef IAAF ma dość! Postawił Rosjanom ultimatum - kliknij tutaj!Rosjanie odpierają zarzuty. "Bezpodstawne oskarżenia" - kliknij tutaj!Interpol przeprowadzi śledztwo ws. dopingowej afery - kliknij tutaj! Rozpowszechnienie dopingu w rosyjskiej lekkoatletyce "nie mogło się zdarzyć" bez wiedzy i zgody rządu w Moskwie, powiedział w poniedziałek Pound. "To wszystko nie zdarzyłoby się bez wiedzy... władz państwowych" - przyznał szef WADA. Zapytany, czy oszukiwanie przez rosyjskich sportowców było wspierane przez władze, odparł: "Tak, nie sądzę, aby był inny wniosek... Nie mogli nie wiedzieć". W odpowiedzi Witalij Mutko, minister sportu Rosji, powiedział, że WADA nie może podjąć decyzji o wykluczeniu tego państwa z lekkoatletycznych struktur. "Nie ma potrzeby, aby sprawę komplikować, ta komisja nie ma prawa, aby kogokolwiek zawiesić" - stwierdził Mutko. Strona rosyjska szybko przeszła do ataku. Dyrektor zarządzający Rosyjskiej Agencji Antydopingowej Nikita Kamajew powiedział: - W tej chwili wszystkie oskarżenia WADA są bezpodstawne. Przewodniczący Federalnej Agencji Medycyny i Biologii Władimir Ujba stwierdził, że zarzuty są bezpodstawne, a raport jest częścią międzynarodowych sankcji, które nakłada się na Rosję w związku z konfliktem z Ukrainą. Raport skrytykował również prezes Wszechrosyjskiej Federacji Lekkoatletycznej (ARAF) Wadim Zeliczenok. Według niego nie ma mowy o żadnym zorganizowanym procederze, a przypadki dopingu zdarzają się w każdym kraju. Tymczasem brytyjska minister sportu Tracey Crouch napisała na Twitterze, że: "To niesamowicie czarny dzień dla lekkiej atletyki". Wielką aferę dopingową w rosyjskim sporcie zdemaskował niemiecki kanał telewizyjny ZDF/ARD. W reportażu wyemitowanym niespełna przed rokiem przedstawiono mechanizm, w którym organizatorem dopingu jest rosyjskie państwo, a "koks" dostarczają sami trenerzy. Szczegóły procederu wyjawiła Lilija Szobuchowa, gwiazda maratonu (trzykrotna zwyciężczyni słynnego biegu w Chicago). Przyznała, że zapłaciła 450 tys. euro działaczom rosyjskiej federacji lekkoatletycznej za to, aby zatuszowali dowody jej dopingu. Pomagał jej w tym nie byle kto, bo prezes rosyjskiego związku lekkiej atletyki i skarbnik światowej federacji Walentin Bałachniczew. Szobuchowa w końcu jednak wpadła i jak sama przyznała, otrzymała zwrot części pieniędzy (300 tys. euro). Bałachniczew odmówił komentarza, ale pętla wokół jego szyi zaczęła się zaciskać i musiał ustąpić ze stanowiska skarbnika IAAF. Nie jest tajemnicą, że utrzymywał ścisłe kontakty z dr Gabriele'em Dolle z departamentu antydopingowego IAAF. On także nieoczekiwanie opuścił IAAF. O szczegółach stosowania dopingu w Rosji powiedziała także mistrzyni olimpijska z Londynu w biegu na 800 m Maria Sawinowa. Nagrano ją telefonem komórkowym, gdy mówiła jakie medykamenty bierze i że nie obawia się dopingowej wpadki, bo jej trener może wpłynąć na to, aby sfałszowano wyniki jej badań antydopingowych tak, aby testy nie wykazały zażywania niedozwolonych środków. Czytaj także: Szef IAAF ma dość! Postawił Rosjanom ultimatum - kliknij tutaj!Rosjanie odpierają zarzuty. "Bezpodstawne oskarżenia" - kliknij tutaj!Interpol przeprowadzi śledztwo ws. dopingowej afery - kliknij tutaj!