"Gdy po raz pierwszy powiedziałem o takiej idei, wszyscy patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Długo musiałem ich przekonywać, że to jest do zrobienia. Teraz nie mogę się już doczekać" - przyznał Harting, którego ambicją jest poprawienie nieoficjalnego halowego rekordu Niemiec - 66,20 z 1980 roku Wolfganga Schmidta. Zatrudniono wielu specjalistów, którzy mieli obliczyć, czy w hali w Berlinie jest w ogóle możliwe rozegranie takiego konkursu. Ostatecznie organizatorzy dostali zielone światło. By zapewnić maksymalne bezpieczeństwo, dysk będzie gumowy, ale o takim samym kształcie i wadze jak ten "oryginalny". Przed trybunami będzie z kolei zawieszona siatka, która w razie czego ma zatrzymać lecący sprzęt. "Byłem w tej hali wiele razy. Oglądałem mecze koszykówki i hokeja na lodzie. Marzyłem o tym, by móc także w niej wystąpić, a teraz okazuje się, że jest to możliwe" - skomentował Harting. Nieoficjalny rekord świata w rzucie dyskiem pod dachem został ustanowiony przez Estończyka Gerda Kantera 22 stycznia 2009 roku w Szwecji i wynosi 69,51 m. Ponadto w Berlinie mężczyźni mają rywalizować w skoku o tyczce i pchnięciu kulą, a w biegu na 60 m i 60 m ppł wystąpią także kobiety. "Przygotowania trwają już dziewięć miesięcy, do marca jest jeszcze trochę czasu. Chcemy przyciągnąć kibiców. Termin jest też bardzo dobry, bo wielu sportowców będzie chciało sprawdzić formę przed halowymi mistrzostwami świata, które tydzień później odbędą się w Sopocie. Mamy nadzieję, że na trybunach usiądzie komplet" - powiedział organizator mityngu Martin Seeber.