Polka jest rekordzistką globu i mistrzynią olimpijską w rzucie młotem, ale musiała uznać wyższość Ayany, która - podobnie jak podopieczna trenera Krzysztofa Kaliszewskiego - najlepszy wynik w historii ustanowiła w igrzyskach w Rio de Janeiro. W trójce była jeszcze jamajska sprinterka Elaine Thompson. Ayana wynikiem 29.17,45 nie tylko ustanowiła rekord świata na 10 000 m, ale w Brazylii wywalczyła także brązowy medal na dystansie 5000 m. To była jej jedyna porażka w mijającym roku. Bolt, który triumfował w tym plebiscycie także w latach 2008-09 i 2011-13, zdobył w tym roku trzy złote medale olimpijskie - na 100, 200 i w sztafecie 4x100 m. W minionym sezonie nie przegrał ani jednego biegu. - Jestem tak samo szczęśliwy, jak wtedy, gdy po raz pierwszy odbierałem nagrodę - przyznał Jamajczyk, który w finałowej trójce pokonał dwukrotnego złotego medalistę igrzysk z Rio Brytyjczyka Mo Faraha (5000 i 10 000) oraz rekordzistę globu i mistrza olimpijskiego w biegu na 400 m reprezentanta RPA Wayde'a van Niekerka. Bolt, który w przyszłym roku po mistrzostwach świata w Londynie ma zakończyć karierę, zapowiedział także, że w kolejnym sezonie skupi się wyłącznie na dystansie 100 m. Czuje bowiem, że nie jest już w stanie poprawić własnego rekord globu na 200 m (19,19). Za wschodzące gwiazdy uznano kanadyjskiego sprintera Andre De Grasse, który w wieku 21 lat wywalczył srebrny medal olimpijski na 200 m i dwa brązowe - na 100 m i w sztafecie 4x100 m, oraz belgijską siedmioboistkę Nafissatou Thiam, która zdobywając złoto sprawiła jedną z największych niespodzianek w Rio. Lekkoatleci nagrody odebrali podczas gali w Monako.