Katastrofa, bo tego słowa USA Today używa w relacji ze zmagań w Oregonie, wydarzyła się mniej więcej po 200 metrach rywalizacji, jeszcze na pierwszym okrążeniu. Po wyrównaniu i zbiegnięciu z torów do krawężnika 22-letniej podwójnej mistrzyni olimpijskiej z Tokio nie udało się znaleźć na czele stawki, choć pozycji złej wcale nie miała. Potknęła się, prawdopodobnie zahaczyła nogą o nogę rywalki i upadła. Znalazła się na ostatniej pozycji, osiem pozostałych biegaczek rywalizowało dalej. Wstała, starała się gonić cały peleton, w połowie dystansu traciła do nich około 10 metrów, dwie sekundy. To jednak zbyt wyraźna różnica, nawet dla zawodniczki, która jesienią zeszłego roku uzyskała czternasty czas w historii 800 metrów, jako ósma zeszła poniżej minuty i 55 sekund. W końcu odpuściła, zrezygnowana ukończyła bieg w 2:19.69. W ten sposób lekkoatletyczni kibice nie doczekają się na początku sierpnia w Paryżu jednej z najciekawszych rywalizacji, wypadła z niej właśnie Athing Mu. Zostały więc dwie największe gwiazdy tego dystansu: Brytyjka Keely Hodgkinson i Kenijka Mary Moraa. Athing Mu byłaby w Paryżu niemal pewną kandydatką do podium. To wielka gwiazda światowej lekkoatletyki Athing Mu błysnęła w Tokio, jako 19-latka wywalczyła złoto na 800 metrów, później drugie dołożyła w sztafecie 4x400 metrów. Już na pierwszej zmianie Sydney McLaughlin nieznaczne pokonała Natalię Kaczmarek, Mu, zaczynają ostatnią część sztafety, miała ponad półtorej sekundy przewagi nad Justyną Święty-Ersetic. Na mecie dzieliły je blisko cztery sekundy. Później dołożyła do tego złoto w mistrzostwach świata w Eugene, ale w sierpniu zeszłego roku była w Budapeszcie dopiero trzecia. Po kapitalnym finiszu nieznacznie lepsze okazały się Moraa i Hodgkinson. Mu odpowiedziała w finale Diamentowej Ligi, we wrześniu w Eugene, pokonała 800 metrów w 1:54.97. Szybciej w XXI wieku biegała tylko Kenijka Pamela Jelimo, no i Caster Semenya, dopóki mogła. Był to zarazem ostatni występ 21-letniej wtedy Amerykanki, problemy z rozcięgnem podkolanowym sprawiły, że swój sezon 2024 zaczęła właśnie na amerykańskich kwalifikacjach do igrzysk w Paryżu. Bieg eliminacyjny był przeciętny, ale półfinał wygrała już w niezłym czasie 1:58.84. Reprezentantkami USA w tej konkurencji w Paryżu będą więc: Nia Akins, która w finale zaryzykowała i zaczęła finisz 200 metrów przed metą (1:57.36), Allie Wilson (1:58.32) i Juliette Whittaker (1:58.45). Najlepszy czas na świecie Granta Hollowaya. Udany powrót rywalki Adrianny Sułek-Schubert To zresztą nie była jedyna sensacja w Eugene w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu. Do finału rzutu dyskiem nie awansowała pochodząca z Hawajów Laulauga Tausaga-Collins, aktualna mistrzyni świata z Budapesztu. Praktycznie we wszystkich swoich tegorocznych startach przekraczała 60 metrów, w Eugene do miejsca w finałowej dwunastce wystarczało niespełna 58 metrów, a ona... spaliła trzy próby. Za to Valarie Allman rzuciła 70.89 m. To drugi w tym roku wynik na świecie. Najlepszy wynik na świecie uzyskał za to na 110 m przez płotki Grant Holloway, 12.92 s, ale... w eliminacjach. Aby zakwalifikować się na igrzyska, musi jeszcze awansować do finału, a w nim nie popełnić żadnego błędu i być w czołowej trójce. Udany powrót po kontuzji zanotowała zaś siedmioboistka Anna Hall, wielka rywalka Adrianny Sułek-Schubert. Ona do Paryża pojedzie, w świetnym stylu wygrała bieg na 800 m (2:04.39), co dało jej powrót na pierwszą pozycję w klasyfikacji generalnej z łącznym wynikiem 6614 pkt.