Pula nagród ze światowej federacji lekkoatletycznej (World Athletics) na halowe mistrzostwa świata w Glasgow wynosiła 2,464 mln dolarów. Nagrody finansowe otrzymywali zawodnicy, którzy zajęli miejsca od 1-6. Oczywiście najwyższe sumy dostawali medaliści. Historyczne sukcesy polskich sprinterek. Najgorsze HMŚ Biało-Czerwonych od 21 lat Ewa Swoboda za sekundę biegu zarobiła prawie 4000 złotych Za złoty medal przewidziana została kwota 40 tysięcy dolarów (ok. 160 tysięcy złotych), za srebrny 20 tysięcy dolarów (ok. 80 tysięcy złotych), a za brązowy 10 tysięcy dolarów (ok. 40 tysięcy złotych). Dodatkowo za rekord świata była wyznaczona specjalna premia w wysokości 50 tysięcy dolarów (ok. 200 tysięcy złotych). Ewa Swoboda zarobiła zatem za swój srebrny medal 20 tysięcy dolarów (ok. 80 tysięcy złotych). W sumie w Glasgow na bieżni spędziła równe 21 sekund, a to oznacza, że za każdą z nich zarobiła 952 dolary (ok. 3800 złotych). Całkiem nieźle. To są jednak w pełni zasłużone pieniądze. Pia Skrzyszowska wzbogaciła się nie tylko o brązowy medal, ale też 10 tysięcy dolarów (ok. 40 tysięcy złotych). Królową polowania była Holenderka Femke Bol. Ona zdobyła w Glasgow dwa złote medale. Triumfowała bowiem w biegu na 400 metrów, ale też w sztafecie 4x400 metrów. Do tego na 400 metrów pobiła własny rekord świata. Biorąc pod uwagę fakt, że w holenderskiej sztafecie wystąpiło w półfinale i finale sześć zawodniczek i podział 40 tysięcy dolarów zostanie dokonany po równo, to znakomita Holenderka zarobiła w Glasgow 96 666 dolarów (ok. 385 tysięcy złotych). W polskiej ekipie w gronie tych, którym należą się wynagrodzenia od World Athletics byli jeszcze Jakub Szymański, który był piąty na 60 m ppł., a także nasza męska sztafeta 4x400 metrów. Polski płotkarz dostanie zatem sześć tysięcy euro (ok. 24 tysiące złotych). Taka sama kwota trafi do sztafety, ale pewnie zostanie podzielona na pięć osób, które biegały w półfinale i finale.