Trzy wielkie nazwiska, Polka wśród nich. 12.39 s w finale 100 m przez płotki
Holenderka Nadine Visser, Szwajcarjka Ditaji Kambundji oraz nasza Pia Skrzyszowska - te trzy zawodniczki miały "planowo" zająć trzy pierwsze miejsca w drużynowych mistrzostwach Europy. I zajęły, a Visser i Kambundji stoczyły pasjonującą walkę o zwycięstwo. I szkoda, że wiatr był ciut za mocny (+2,2 m/s), bo obie uzyskały czas 12.39 s. A Polka miałaby oficjalny nowy rekord sezonu (12.60 s). Pia dała naszej drużynie kolejnych 14 punktów do klasyfikacji generalnej.

Faworytką rywalizacji w Madrycie w biegu na 100 metrów przez płotki była Nadine Visser - choćby z uwagi na jej ostatnie występy. Holenderka biegała równo, coraz szybciej, jej 12.49 s z Diamentowej Ligi w Sztokholmie robiło wrażenie. Ditaji Kambundji i Skrzyszowska ścigały się ze sobą, na podobnym poziomie. Ostatnio minimalnie lepsza była Szwajcarka, wcześniej zaś Polka.
Mieliśmy jednak do czynienia z trzema zdecydowanie najlepszymi zawodniczkami w stawce, to one zajęły całe podium w halowych zmaganiach w Apeldoorn, w marcu.
Pia Skrzyszowska w najlepszej trójce w Madrycie. Byłby rekord sezonu, ale... pojawił się mały problem
Walka o zwycięstwo odbyła się jednak bez reprezentantki Polski, za to była pasjonująca. Kapitalnie ruszyła bowiem znajdująca się obok Polki Kambundji, na końcu były z Visser już niemal równo. Wpadły na metę w takim samym czasie - sędziowie zmierzyli 12.39 s. Na światowych listach zajęłyby w 2025 roku ex aequo szóste miejsce, ale pojawił się mały problem. Akurat mocniej zawiało w plecy, średni pomiar wskazał +2,2 m/s. O dwie dziesiąte za dużo, by można było to uznać za wyniki oficjalnie. A dla Szwajcarki byłby to rekord życiowy.

Skrzyszowska miała dużo trudniejsze zadanie. Świetnie zaatakowała ją Giada Carmassi, niedawno w Sztokholmie Włoszka zdołała nawet pokonać naszą byłą mistrzynię Europy z Monachium, ale już w Turku lepsza była Pia. Teraz Polka popisała się idealnym finiszem, wygrała o 0.02 s. Czas Pii 12.60 s byłby jej rekordem sezonu, no ale znów pojawił się problem wiatru. Być może uda się za tydzień w Poznaniu, gdzie Skrzyszowska będzie gwiazdą memoriału Czesława Cybulskiego.
- Sport uczy mnie cierpliwości. Na hali było dobrze, ale długo musiałam na to czekać. Na treningach wszystko wygląda OK, ale później czasy są inne - mówiła Pia w TVP Sport.
Robiąc trening dwa dni temu, wyszłam ze stadionu zrezygnowana. Wyglądał słabo. Ale dobrze, że dziś był start reprezentacyjny. Wiedziałam, że muszę pobiec dobrze
Pia jest świadoma, że popełnia jeszcze błędy techniczne: brakuje jej mocniejszego wejścia na płotki, jak sama to określa, "biega na okrągło". I nie trzyma pochylenia. - To trzeba poskładać w całość. Wiem jednak, że będzie dobrze. Chciałoby się być już w takiej dyspozycji u budować pewność siebie. Ale i tak jestem dziś szczęśliwa, bo wiem jak wyglądał ostatni tydzień. Trochę ta pewność siebie została zakłócona. A teraz wyjdę z uśmiechem na twarzy - powiedziała Pia w TVP Sport.
