65.52 m w pierwszym rzucie w środowych eliminacjach sprawiło, że Mari Andrejczyk znów znalazła się wśród kandydatek do medalu. To był rzut fantastyczny, najlepszy od trzech lat, na pewno na miarę olimpijskiego medalu. Tylko że powtórzenie tego samego trzy dni później nie jest łatwe, a Polki przekonała się o tym już podczas poprzednich swoich igrzysk. Tyle że wtedy i tak była bardzo wysoko, najpierw w Rio de Janeiro czwarta, do podium zabrakło dwóch centymetrów, a później druga. I można było wierzyć, że w stolicy Francji wreszcie uda się zaatakować tę najwyższą pozycję. Pod warunkiem powtórzenia takiego rzutu jak w środę. Pierwszy rzut Marii Andrejczyk taki całkiem-całkiem. A później było już dużo gorzej. Drżeliśmy o wąski finał Tyle że tak łatwo nie poszło, zrobiło się nawet nerwowo. Polka zaczęła od rzutu dobrego, można powiedzieć, że na "zaliczenie wąskiego finału". 62.44 m w obu jej poprzednich olimpijskich zmaganiach dawało miejsce w ósemce, ale na pewno nie mesdal. Można było jednak wierzyć, że zdoła się wkrótce poprawić. Tyle że Polka trwała w tym samym miejscu, w drugiej próbie było tylko 60.52 m, w trzeciej, przekładanej, bo źle złożyła się do rozbiegu i wróciła, było jeszcze gorzej. Mniej niż 60 metrów, nie chciała nawet, by to mierzono, nadepnęła na linię. A rywalki rzucały coraz dalej - i nie chodzi tylko o mistrzynię świata Harukę Kitaguchi, która w pierwszej kolejce uzyskała 65.80 m. Maria spadła i spadłą, w końcu na ósme miejsce. Zrobiło się bardzo groźnie, mogła nie wejść nawet do wąskiego finału, wystarczył jeden dobry rzut w trzeciej serii. I mogła go oddać kończąca zmagania Mackenzie Little, zawodniczka występująca w Diamentowej Lidze. Ale to nie był jej dzień, skończyła ostatnia. Polka została na tym ósmym miejscu. Tyle że w finałowych seriach Andrejczyk dalej miała problemy. Rzucała za wysoko, oszczep spadł pionowo gdzieś w okolicach 56.-57. metra. Za blisko, znów celowo paliła te próby. Została więc ostatnia kolejka, srebro w tym momencie dawał wynik 63.93 m, brąz zaś - 63.68 m. A to były rezultaty w zasięgu 28-latki z Suwałk. Czekała na ten ostatni rzut długo, rozbieg był zamknięty, najpierw wzwyż musiał skoczyć Amerykanin McEwen. A gdy już rzuciła, wyszło tak samo... Złoto dla Haruki Kitaguchi, mistrzyni świata była poza wszelką konkurencją. Dwa rzuty dałyby jej tu złoto - ten pierwszy na 65.80 m, i ten z piątej serii na 64.73 m. Srebro dla Jo-Ane van Dyk z RPA (63.93 m), a brąz niespodziewanie zgarnęła Czeszka Nikola Ogrodnikova - 63.68 m. Oddała najlepszy rzut w tym roku, pięć pozostałych... nie dałoby jej miejsca w wąskim finale. Wyniki wąskiego finału w rzucie oszczepem: 1. Haruka Kitaguchi (Japonia) - 65.80 m2. Jo-Ane van Dyk (RPA) - 63.93 m3. Nikola Ogrodnikova (Czechy) - 63.68 m4. Sara Kolak (Chorwacja) - 63.40 m5. Flor Denis Ruiz Hurtado (Kolumbia) - 63.00 m6. Yulenis Aguilar (Hiszpania) - 62.78 m7. Kathryn Mitchell (Australia) - 62.63 m8. Maria Andrejczyk (Polska) - 62.44 m