Dwa lata temu w Turcji sytuacja była podobna - Damian Czykier odpadł w eliminacjach, a Jakub Szymański i Krzysztof Kiljan walczyli o miejsce w finale. Tyle że wtedy obaj to miejsce uzyskali, teraz udało się to tylko liderowi europejskich list. Szymański już w czwartek pokazał świetne przygotowanie, dziś postawił kropeczkę. Wszystko co najlepsze ma jednak pokazać późny wieczorem, gdy kończyć się będzie drugi dzień zmagań w Apeldoorn. Nie ma bowiem co ukrywać - to nasza największa nadzieja na złoto w Holandii. Jakub Szymański najlepszy w swoim półfinale. Jeszcze w piątek powalczy o złoto HME. I będzie faworytem Najpierw jednak na torze pojawił się Kiljan, w pierwszej, bardzo mocnej serii. Trudno było się spodziewać, by zdołał znaleźć się w trójce, ale awans z czasem był realny. Dwa lata temu zajął szóste miejsce w finale, teraz liczył na powtórkę. Do rywalizacji włączył się jednak niespodziewanie Holender Job Geerds - pobił rekord życiowy, 7.54 s dało mu awans. A to wynik jednak lepszy od życiówki Polaka. Wygrał Wilhelm Belocian, czas 7.44 s jest zbliżony do jego życiówki, zaledwie o dwie setne od niej gorszy. A później był Hiszpan Enrique Llopis (7.49 s), na niego też trzeba zwrócić uwagę w kontekście walki o medale. Do finału zakwalifikował się też, z czasem, z czwartej pozycji Asier Martinez z Hiszpanii, odpadł zaś Lorenzo Simonelli. I to też pewna niespodzianka. A później doszło do pojedynku Szymańskiego z Josephem, przy czym Szwajcar zawiódł. Nie obroni złota - 7.70 s dało mu dopiero siódme miejsce. A Polak od początku był na czele, może na końcu trochę zwolnił, choć nie aż tak bardzo jak wczoraj. Na końcu zrównał się z nim Francuz Just Kwaou-Mathey, obaj uzyskali 7.49 s, ale Polak był jednak pierwszy. - Taki tam bieg, wiedziałem, że muszę być w trójce, miejsce nie było tak ważne - mówił Szymański w TVP Sport. A później odniósł się do świetnego wyniku Belociana. - Będzie kosztować go to w finale. Niepotrzebnie tak pałuje - ocenił. Finałowy wyścig w piątek o godz. 21.53.